We wtorek (15 lutego) białostocki sąd uniewinnił 38-latka pochodzącego z Algierii, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa byłej żony Polki i jej matki oraz o zlecenie działań zmierzających do uprowadzenia córki. Zeznania świadka, który rzekomo był adresatem tych zleceń, sąd uznał za niewiarygodne. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratura chciała dziesięciu lat więzienia. Na razie nie wiadomo, czy będzie składała apelację. Według aktu oskarżenia, gdy w latach 2018-2020 odbywał on karę łączną blisko dwóch lat więzienia za pobicie żony, groźby karalne a potem dotkliwe pobicie również teściowej, Algierczyk miał namawiać współwięźnia do zabójstwa obu tych kobiet. Chciał też zlecić porwanie 5-letniej córki, którą miał chcieć wywieźć z Polski za granicę; za realizację tych przestępstw miałby zapłacić 100 tys. euro. Organa ścigania zajęły się sprawą tych zleceń, gdy współosadzony opowiedział o tym więziennemu psychologowi. Ostatecznie to, co mówił ten osadzony, skazany na 25 lat więzienia m.in. za działalność w zorganizowanej grupie przestępczej i podżeganie do zabójstwa (wcześniej również np. za składanie fałszywych zeznań), śledczy uznali za na tyle wiarygodne, że skierowali do sądu akt oskarżenia.
Zobacz: Starogard Gdański: Abdanour Djabri wciąż na wolności. Pogrzeb Ewy w czwartek
38-latek od początku nie przyznawał się do takich zarzutów. W tej sytuacji kluczowa w sprawie była ocena wiarygodności zeznań świadka, w połączeniu z takimi dowodami, jak np. zeznania byłej żony czy psychologa z aresztu śledczego.
Sąd Okręgowy w Białymstoku we wtorek oskarżonego Algierczyka uniewinnił. Uzasadniając wyrok sędzia Wiesław Żywolewski mówił, że współwięzień miał dużą wiedzę o sytuacji rodzinnej 38-latka, co wynikało z tego, iż w celi mężczyźni ze sobą rozmawiali na temat swojej przeszłości. Ale - co zaznaczył sąd - ów świadek to przede wszystkim osoba wielokrotnie karana za coraz poważniejsze przestępstwa, świetnie znająca mechanizmy procesu karnego. Sędzia Żywolewski zwracał uwagę na bardzo duże podobieństwo między czynem (podżeganie do zabójstwa), za który ten mężczyzna został skazany, a okolicznościami rzekomego zlecenia od Algierczyka.
- Są to wręcz lustrzane odbicia sprawy, w której świadek został prawomocnie skazany za podżeganie do zabójstwa małoletniego chłopca (...). W ocenie sądu, absolutnie nie jest to przypadek - mówił sędzia i ocenił, że doszło do pomówienia oskarżonego przez świadka, którego zeznania były niewiarygodne. - Bardzo prawdopodobne jest, że świadek wykreował - z sobie tylko znanych powodów - opowieść, w której umieścił współosadzonego - powiedział sędzia Żywolewski.
Przyznał, że trudno jest jednoznacznie ustalić, jaki mógł być motyw. Nie wykluczył, że mógł to być podtekst rasistowski albo jakiś konflikt w celi, podczas wspólnego odbywania kary; możliwe że chodziło też o poprawę swojej sytuacji w więzieniu, albo o dodatkowe argumenty przy ubieganiu się o możliwość przedterminowego zwolnienia, o co się świadek ubiegał.
Analizując szczegóły rzekomych zleceń, sędzia Żywolewski zwracał też uwagę, że nie wiadomo skąd miałyby pochodzić pieniądze za realizację tych przestępstw i kiedy miałoby do ich realizacji dojść. Algierczyk wyszedł bowiem z więzienia w 2020 roku, a jego znajomy z celi mógłby to zrobić w 2025 roku.
Polecany artykuł:
Sędzia mówił też np. o barierze językowej między oskarżonym a świadkiem (Algierczyk słabo mówił po polsku, świadek nie znał niemieckiego), co miałoby wpływ na ustalanie szczegółów. Do tego w rzekomym zleceniu pojawiła się lokalizacja (pod Białymstokiem), której Algierczyk nie znał, co potwierdziła jego była żona.
Sąd przywołał też jej słowa o tym, że oskarżony co prawda wykazywał się agresją, ale - w ocenie byłej żony - nie byłby zdolny do zaplanowania popełnienia zbrodni wobec najbliższych.
Nieprawomocnie uniewinniony mężczyzna nie przebywa w Polsce. Po odbyciu kary za przestępstwa wobec rodziny, został umieszczony w ośrodku dla cudzoziemców i na podstawie decyzji administracyjnej - deportowany.