Według aktu oskarżenia, przynajmniej kilka razy w 2018 roku 14-latka została doprowadzona do obcowania płciowego, wcześniej podano jej do zażycia środki psychotropowe. W przypadku jednego z mężczyzn, zarzut obejmował też nawiązanie z dziewczyną kontaktu przez komunikator internetowy i groźby, że jej nagie zdjęcia trafią do mediów społecznościowych; w ten sposób zmusił on nastolatkę do spotkania.
Skazani mają 25-27 lat, jeden z nich - od zatrzymania w lipcu 2019 roku do stycznia 2020 roku - był aresztowany. Oprócz kar więzienia, sąd orzekł zadośćuczynienie (w łącznej kwocie 50 tys. zł), 5-letnie zakazy zbliżania się do pokrzywdzonej na mniej niż 50 metrów i jakiegokolwiek kontaktowania się z nią, również 5-letnie zakazy wykonywania wszelkich zawodów lub działalności związanej z wychowaniem, leczeniem, edukacją małoletnich lub opieką nad nimi.
Ze względu na charakter sprawy i ochronę dóbr osobistych dziewczyny, proces przed sądem okręgowym odbywał się z pełnym wyłączeniem jawności, wcześniej również prokuratura nie ujawniała mediom szczegółów aktu oskarżenia. W czwartek jawna była jedynie sentencja wyroku oraz część ogólna jego uzasadnienia.
Sędzia Wiesław Żywolewski podkreślał, że - choć sprawa była trudna i skomplikowana od strony dowodowej - to nie ma wątpliwości, iż oskarżeni popełnili zarzucane im przestępstwa. Zwracał uwagę, że kluczowa była ocena wiarygodności zeznań 14-latki.
Czytaj też: Coś strasznego! Tyle osób umarło w woj. podlaskim w lutym 2021. To najwięcej od 5 lat!
"Sąd już na wstępie musi bardzo zdecydowanie i mocno zaznaczyć, że to nie było tak, jak próbowali to przedstawić obrońcy i oskarżeni, że to był proces zdemoralizowanej i rozwiązłej małoletniej pokrzywdzonej, a wręcz przeciwnie - proces nad czynami oskarżonych, którzy dopuścili się niezwykle poważnych przestępstw związanych z przemocą seksualną wobec dziecka, 14-letniej dziewczyny" - mówił w jawnej części ustnego uzasadnienia wyroku.
Przyznał, że choć nie było to do końca prawidłowe z punktu widzenia dobra nastolatki, ale jednak konieczne dla pełnego wyjaśnienia tej sprawy, by była ona przesłuchiwana kilka razy, w tym dwukrotnie w warunkach tzw. niebieskiego pokoju. "Gdzie składała niezwykle obszerne, szczegółowe, epatujące szczegółami zeznania przed sędziami, przy udziale biegłych psychologów i psychiatry" - powiedział sędzia Żywolewski.
Czytaj też: ABSURDALNA wiadomość do Emilii Korolczuk z "Rolnicy. Podlasie". Chodzi o ciążę [ZDJĘCIA, WIDEO]
"Ocena jest jednoznaczna, te wszystkie zeznania były prawdziwe i wiarygodne. To, co świadek opowiadała, to się wydarzyło" - dodał sędzia. Mówił też, że łączą się te zeznania z innymi, pobocznymi dowodami, w tym z tymi wyjaśnieniami oskarżonych, gdy nie zaprzeczają oni znajomości i temu, że dochodziło do spotkań.
Generalnie ich wyjaśnienia sąd uznał jednak za "kompletnie oderwane od rzeczywistości". "Po pierwsze miały na celu uwolnienie się od odpowiedzialności karnej i to sąd, jak najbardziej, rozumie. Ale - po drugie - było to całkowite oczernienie i przerzucenie odpowiedzialności na małoletnią pokrzywdzoną. Tego sąd z kolei nie rozumie. To jest niedopuszczalne moralnie, choć z punktu widzenia prawa jest to dopuszczalne" - mówił sędzia Żywolewski.
Odnosząc się do kar, sąd zwracał też uwagę na kwestie prewencji generalnej i oddziaływanie wyroku również na społeczeństwo. "Że tego typu czyny są niedozwolone i zagrożone surowymi karami" - dodał sędzia Żywolewski. Zwrócił jednak uwagę, że jest w tej sprawie szereg okoliczności, w tym łagodzących, które wskazywały, że należy orzec kary w dolnych granicach zagrożenia wynikających z Kodeksu karnego za takie przestępstwa.
Odnosząc się do zadośćuczynienia w łącznej kwocie 50 tys. zł sędzia zwracał uwagę, że następstwem tych wydarzeń były problemy zdrowotne nastolatki, w tym konieczność terapii psychologicznej. "To wszystko obliguje sąd do tego, by w jakimś stopniu zrekompensować te cierpienia fizyczne, moralne związane z tymi zdarzeniem. Małoletnia to przeżywa, mówi o traumie, o konieczności leczenia" - dodał sędzia Żywolewski.