Historię opisuje "Kurier Poranny". Wszystko zaczęło się w sobotę wieczorem w białostockim Kauflandzie przy ul. Bohaterów Monte Cassino. Mężczyzna najpierw kupił alkohol, a następnie udał się do toalety, aby go wypić. Toalety są sprawdzane przed zamknięciem sklepu, więc musiał to zrobić po kontroli.
Czytaj także: Kilkutygodniowa dziewczynka w białostockim Oknie Życia. Miała przy sobie karteczkę
Mężczyzna zasnął, a gdy się obudził przekonał się, że jest niedziela i w sklepie nikogo nie ma. Jak informuje "Kurier Poranny", nie uruchomił w obiekcie alarmu, bo patrzył przez uchylone drzwi.
Mężczyzna nie miał przy sobie telefonu komórkowego, aby wezwać pomoc. Został więc w łazience. Pierwszego września była niedziela bez handlu, więc sklep był nieczynny. Mężczyzna wyszedł ze sklepu dopiero w poniedziałek około godz. 5 rano.
Czytaj także: Zaczęła rodzić na szkolnym korytarzu w Wasilkowie. Tuż po inauguracji roku szkolnego
W rozmowie z "Kurierem Porannym" Daria Tworek z biura prasowego Kaufland Polska powiedziała, że mężczyzna "wstydził się zaistniałej sytuacji, za spowodowanie której przeprosił".