W nowo powstałym budynku E1 szpitala zakaźnego przy Żurawiej, w którym już za tydzień (10 grudnia) leczeni będą pacjenci z COVID-19, pierwotnie miały mieścić się kliniki chorób płuc. W związku z pandemią koronawirusa zdecydowano jednak, że dwa z jego pięter pełnić będą funkcję szpitala tymczasowego.
– Docelowo będzie tu zlokalizowanych 90 miejsc dla pacjentów, którzy borykają się z koronawirusem oraz 16 łóżek intensywnej terapii. Zgodnie z planem chcemy ten obiekt uruchomić 10 grudnia – tłumaczył na konferencji prasowej wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski.
– Część potrzebnego sprzętu trafia tu z zasobów Agencji Rezerw Materiałowych, zaś część kupowana jest bezpośrednio przez szpital – dodał wojewoda.
Sporym problemem wciąż jest jednak brak chętnych do pracy w szpitalach tymczasowych, ale i w tej kwestii wojewoda jest optymistą. – Zgromadziliśmy już ponad 70 różnego rodzaju ofert, a szpital oczywiście również prowadzi nabór we własnym zakresie – wyjaśniał wojewoda Paszkowski. Dr hab. Jan Kochanowicz, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku, którego częścią będzie tworzona placówka, uspokajał, że od początku pandemii medycy mogą liczyć także na pomoc żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej oraz strażaków. Przeczytaj także: W Białymstoku zgasły światła. Truskolaski: Protest przeciwko działaniom rządu [ZDJĘCIA]
W sytuacji krytycznej, gdy dla osób chorych na COVID-19 zabraknie miejsc przy ul. Żurawiej, trafią oni do szpitala tymczasowego tworzonego w hali sportowej przy ul. Wołodyjowskiego, gdzie przygotowywanych jest 90 „koronawirusowych” łóżek.