30 września powieszone zwłoki 36-letniej Beaty Fiertek odkrył jej 16-letni syn Bartosz po powrocie ze szkoły do domu. Kobieta miała na szyi zaciśnięty postronek od krowy, przewleczony przez wbity w futrynę drzwi hak służący przed laty do zawieszania dziecięcej huśtawki. Sekcja zwłok wykazała, że 36-latka nie mogła sama odebrać sobie życia. Jednocześnie z wioski zniknął jej 49-letni mąż Janusz i to on stał się głównym podejrzanym o zabójstwo.
Polecany artykuł:
Mężczyzna jednak jakby zapadł się pod ziemię, a jedyne ślady, jakie po sobie pozostawił, to porzucony w pobliskiej wsi Jeże samochód oraz telefon komórkowy. Śledczy z trzech sąsiadujących ze sobą województw, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego, którzy szukali 49-latka, od początku zakładali przynajmniej dwa scenariusze wydarzeń: zarówno taki, że mężczyzna zaszył się gdzieś w okolicy, jak i ten, że odebrał sobie życie.
Wszystko wskazuje jednak na to, że ostatecznie potwierdziła się ta druga wersja. Z nieoficjalnych na tę chwilę informacji wynika, że mężczyzna nie żyje, a policjanci odnaleźli jego ciało we wsi Brzozowo. Obecnie trwają ustalenia przyczyny śmierci 49-latka.