Budowa zapory na granicy z Białorusią. Ja jestem za murem, teraz pod strachem żyjemy

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz Ogrodzenie z drutu kolczastego powstało zaraz na początku kryzysu migracyjnego. Okazało się, że nie jest on wystarczającą zaporą.

Budowa zapory na granicy z Białorusią. "Ja jestem za murem, teraz pod strachem żyjemy"

2021-11-03 8:13

Na granicy polsko-białoruskiej powstanie zapora, która ma powstrzymać nielegalną migrację. Reporterzy PAP porozmawiali z mieszkańcami miejscowości sąsiadujących z granicą. "Mi się zdaje, że lepiej żeby mur był, bo jakby ich tu puścili, to by tabunami szli" - uważa pani Krystyna z Lipska Kolonii.

Reporterzy PAP odwiedzili miejscowości na Podlasiu i Lubelszczyźnie położone w sąsiedztwie tych, które są objęte stanem wyjątkowym. Rozmawiali z wieloma mieszkańcami, którzy żywo interesują się, co dzieje się w ich sąsiedztwie. Alicja Łukaszewicz z Sidry (woj. podlaskie) jest za murem. - Słyszałam o murze w telewizji. Ja jestem za murem, mnie się wydaje, że jest potrzebny do obrony. My tu urodzeni i tu mieszkamy. Tu było spokojnie, te lata były wspaniałe do życia, a teraz pod strachem żyjemy - mówi. Przygotowana przez MSWiA ustawa ma umożliwić pilną budowę zabezpieczenia na polskiej granicy państwowej - będącej też granicą zewnętrzną UE - w związku z presją migracyjną na granicy z Białorusią. Szacowany koszt budowy muru to 1 mld 615 mln zł. W skład tej kwoty wchodzi 1 mld 500 mln zł na budowę fizycznej bariery oraz 115 mln zł na urządzenia techniczne.

Włodzimierz Nos pochodzi z Łuplanki Nowej koło Michałowa (woj. podlaskie), a od lat pracuje w Niemczech. Wraz z żoną mieszkają koło Kassel, choć jego żona Urszula namawia go, by zamieszkali w Łuplance, na Podlasiu. Widywał tu migrantów. - Teraz ostatnio ich nie widać, ale zazwyczaj tędy chodzą, pod naszym lasem. I idą albo do Miechowa, albo do Juszkowego Grodu. Ja się ich nie boję, bo co mi oni zrobią, ale uważam, że ten mur to powinni postawić, oczywiście. Ja się dziwię, że kiedyś nasi nie utrzymywali tej granicy, tylko tak późno się za to biorą. To nienormalne, by tak ludzie szli - mówi pan Włodzimierz.

63-letni rolnik z sąsiedniej Starej Łuplanki mówi, że "innego wyjścia jak budowa muru to nie ma. To jest faktycznie dużo pieniędzy, ale z drugiej strony, jak ci przyjdzie i podstawi szpikulec pod brodę, to co pan zrobi? Lepiej takich omijać. Jeden będzie w porządku, a drugi nie będzie" - mówi mężczyzna. Adam Mikłaszewicz z Kudrawki koło Dąbrowy Białostockiej (woj. podlaskie) mówi o budowie muru na granicy, że "jedni sąsiedzi są za, inni podzieleni". "Ja za. Niech będzie i będzie spokój, bo to z dnia na dzień słychać, że coraz więcej będzie tu przechodzić" - mówi pan Adam. Czytaj też: Groźny incydent przy granicy z Białorusią! Wezwano posiłki!

Usnarz Górny. Imigranci siłowo forsują granicę. Niszczą ogrodzenie

Krystyna Siemanowicz z Lipska Kolonii (woj. podlaskie), która gospodaruje na 12 hektarach, obawia się tego, że nie wie, z kim ma do czynienia. - To są różni ludzie, i tego tak się obawiamy się. Słyszałam, że tu niektórzy karmili, dawali jeść, ale i zgłaszali Straży Granicznej (emigrantów - PAP), bo każdy się boi. Nie wiadomo kto to idzie - mówi pani Krystyna, dodając, że syn podczas pracy w polu znajdował porozrzucane ubrania migrantów. - Mi się zdaje, że lepiej żeby mur był, bo jakby ich tu puścili, to by tabunami szli. Może faktycznie ci ludzie uciekają, może jest ciężko w ich krajach. Szkoda ich, bo to jeść im nie dasz? - mówi, dodając, że białoruski dyktator wykorzystuje migrantów i ich dzieci. - Trochę Polacy niepotrzebnie mieszali się pomagać tym, i to się zaczęło. Łukaszenka to wie teraz - mówi kobieta.

- Tu jest jednomyślność, jeśli chodzi o mur. Łukaszenka szuka okazji do prowokacji i może dojść do konfliktu - mówi mieszkaniec Nowego Rogożyna (woj. podlaskie).

Pani Krystyna, która w Juszkowym Grodzie (woj. podlaskie) koło Michałowa mieszka od pokoleń, mówi, że parę lat temu był spokój, a teraz "całymi nocami, całymi dniami Straż Graniczna i policja jeżdżą za nimi (migrantami - PAP)". - Dlatego żeby to pobudowali, to byłby spokój. Co pan myśli, inne kraje Niemcy, Francja, ich nie przyjmują - mówi kobieta.

Zobacz zdjęcia: Wieś Szymki na Podlasiu. Tędy przebiega szlak przerzutowy nielegalnych migrantów

Mieszkanka wsi Budy (woj. podlaskie) koło Białowieży zwraca uwagę, że kryzys na granicy to plan dyktatora Białorusi. - Ja tylko tyle powiem, jechać tam, na tą Białoruś, tego Łukaszenkę wziąć, żeby nie ściągał ludzi, bo ludzi szkoda. On potrafi trzymać ludzi trzy dni w hotelu, a potem na granicę wyganiają i po łydkach biją do sinego, by nie mieli siły iść - mówi. I dodaje: "Jestem za budową muru, bo innego wyjścia nie ma. Bo on (Łukaszenka - PAP) nas zniszczy i wojnę wywoła. Tych ludzi, co ich oszukuje, szkoda, ale trzeba jak najszybciej zrobić ten mur, bo innego wyjścia nie ma".

Pan Jan z Łomży, który ma dom po rodzinie żony w Butrymowcach (wol. podlaskie), zwraca uwagę, że jest za tym, by pomagać migrantom. - Ale tam skąd są wysyłać pomoc, zbiórki robić. Jestem za tym, by im pomagać, ale nie puszczać przez granicę. Z tym murem to jest ciężko powiedziane, ja po prostu jestem za tym, żeby nie przechodzili, a jak to rozwiążą, to nie wiadomo - dodaje pan Jan.

Sonda
Imigranci szturmują polską granicę. Co powinien zrobić rząd?