Białostocki ośrodek dla osób bezdomnych prowadzony w przez stowarzyszenie „Ku Dobrej Nadziei” znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Po tym, gdy potwierdzono obecność koronawirusa u jednego z pracowników, placówkę niemal odcięto od zewnętrznego świata. Podopieczni potrzebują natychmiastowej pomocy, bowiem zaczęło już brakować jedzenia i wody.
Choć do tej pory u nikogo poza pacjentem zero nie pojawiły się objawy choroby, aktualnie w ośrodku 49 osób objętych jest kwarantanną, która ma potrwać aż do 8 lipca!
Personel medyczny, który we wtorek (30 czerwca) przyjechał do ośrodka, aby pobrać kolejne próbki do testów, poinformował, że trwająca kwarantanna może zostać skrócona. Będzie to możliwe, jeśli druga seria testów na obecność koronawirusa okaże się również negatywna.
Jak doszło do zakażenia? Przebywający w ośrodku podopieczny miał atak epilepsji i został przewieziony do szpitala. To właśnie tam wykonano mu wszystkie niezbędne testy na koronawirusa. Niestety, jeszcze przed otrzymaniem wyników, pacjent został wypisany ze szpitala ale już kolejnego dnia wróciła do ośrodka. Gdy wynik okazał się pozytywny było już za późno.
Izolacja domowa personelu ośrodka spowodowała, że wszyscy podopieczni pozostali bez opieki. Zamknięci w placówce potrzebują wody i żywności, której już brakuje.
Prezes stowarzyszenia „Ku Dobrej Nadziei” prosi o zbiórkę. Obecnie na liście najbardziej potrzebnych artykułów znajduje się butelkowana woda oraz jedzenie, które nie wymaga wiele pracy przy obróbce (np. gotowe dania, które można podgrzać w mikrofalówce). Wszystko to można pozostawiać przed szlabanem zamykającym wjazd do ośrodka.