Jak informuje PAP, na wniosek obrony białostocki sąd okręgowy odroczył mowy końcowe w procesie 42-latka oskarżonego o brutalne zabójstwo w Dziadkowicach (woj. podlaskie). Sprawca używał m.in. rozbitej butelki, którą zadawał poważne rany. W czwartek zakończyło się w tym procesie postępowanie dowodowe. Do zbrodni doszło w lipcu ubiegłego roku. Według ustaleń śledztwa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku, oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim; dokonał zabójstwa w ten sposób, że najpierw uderzył ofiarę butelką w głowę powalając mężczyznę na ziemię, potem kopał go i bił pięściami po całym ciele (w tym po głowie), a potem jeszcze zdarł z niego ubranie i zadawał kolejne ciosy rozbitą butelką, okaleczając ciało.
Zakrwawione zwłoki znaleźli - w krzakach przy sklepie w Dziadkowicach - przechodnie. Policja w związku ze sprawa zatrzymała początkowo czterech mężczyzn, wśród nich obecnego oskarżonego 42-latka. Według ustaleń śledczych, był on skonfliktowany z ofiarą i to mogło być motywem zbrodni; kilka lat wcześniej był skazany za kradzież z włamaniem na jego szkodę. Zatrzymani byli w grupie mężczyzn, która niedaleko sklepu piła alkohol i to tam doszło do kłótni zakończonej zabójstwem.
Oskarżonemu grozi dożywocie, od zatrzymania jest tymczasowo aresztowany. W czwartek Sąd Okręgowy w Białymstoku przesłuchał uzupełniająco biegłego psychologa, który był w zespole opiniującym stan psychiki oskarżonego w chwili popełnienia czynu. Biegli uznali, iż nie było okoliczności wpływających na poczytalność tego mężczyzny, ale w swojej opinii nie zawarli oceny osobowości 42-latka, która jest sądowi potrzebna m.in. do poznania motywów działania, ale i zdolności oskarżonego do readaptacji społecznej w przypadku, gdyby został skazany i po odbyciu kary wyszedł na wolność.
Zobacz zdjęcia: Podlaskie. Brutalne zabójstwo Stanisława. Odcięli głowę, planowali odrąbać nogi
Biegły wyjaśniał, że zespół specjalistów skupiał się na kwestii poczytalności; mówił, iż w przypadku mężczyzny można mówić o osobowości "zbliżonej do dyssocjalnej", zwracał też uwagę na uzależnienie od alkoholu. Sąd przesłuchał też dwóch policjantów z Siemiatycz; chodziło o wyjaśnienia oskarżonego z rozprawy, w których mówił on, iż był bity podczas przesłuchań, a dodatkowo to funkcjonariusze przypisali mu część wypowiedzi. Funkcjonariusze mówili, jak wyglądały czynności. Jeden z nich przyznał, że podniósł głos na 42-latka, gdy ten składał wyjaśnienia w obecności innego policjanta. Miało chodzić o to, że poczuł się przez niego oszukany - ówczesny podejrzany wskazał bowiem miejsce, gdzie rzekomo miał ukryć swoje zakrwawione buty. Policjanci stracili tam czas, okazało się, iż informacja była nieprawdziwa.
Mimo że strony nie złożyły nowych wniosków dowodowych, białostocki sąd nie zamknął w czwartek przewodu sądowego i nie doszło do mów końcowych. Obrońca złożyła wniosek o odroczenie, prosząc o czas na przygotowanie się. Do wniosku przyłączyła się też prokuratura. Wystąpienia stron zaplanowano w tej sytuacji na koniec października, niewykluczone, że zostanie też wówczas ogłoszony wyrok.