Sąd oddalił apelacje obu stron utrzymując orzeczenie pierwszej instancji. Prokuratura chciała kary 25 lat więzienia przy kwalifikacji prawnej z aktu oskarżenia, czyli uznania, że doszło nie do ciężkiego pobicia skutkującego śmiercią, ale do zabójstwa. Obrońcy chcieli kar łagodniejszych. Wyrok jest prawomocny. Do zbrodni doszło półtora roku temu w jednym z pustostanów w Hajnówce, w którym koczowali bezdomni, nadużywający przy tym alkoholu. Tragedia rozegrała się w grupie czterech osób. Prawdopodobnie między jedną z nich a resztą doszło do kłótni w sprawie rozliczeń finansowych, dotyczących wspólnych zakupów. 47-latek miał rzekomo nie dokładać się do nich, dlatego jeden z mężczyzn pobił go metalową rurką po plecach, rękach i nogach, po czym pobity został zamknięty w wąskiej piwnicy pod podłogą. Jego obrażenia okazały się śmiertelne.
Zawiadomiona o zgonie policja zatrzymała na miejscu dwie osoby, trzeciego z mężczyzn, który uciekł - następnego dnia na terenie Hajnówki. Tamtejsza prokuratura rejonowa oskarżyła w tej sprawie wszystkie trzy osoby. Najpoważniejszym był zarzut zabójstwa dla sprawcy pobicia, do tego - bezprawnego pozbawienia wolności, nieudzielenia rannemu pomocy, ale także kradzieży z włamaniem, bo z domu zniknęły rzeczy właściciela, których wartość oszacowano na 600 zł.
W pierwszej instancji sprawą zajmował się Sąd Okręgowy w Białymstoku, który - po przeprowadzonym postępowaniu dowodowym - ocenił, że nie doszło do zabójstwa, ale do pobicia ze skutkiem śmiertelnym (spowodowania u pobitego tak poważnych obrażeń, że zakończyło się to zgonem). Przy tak zmienionej kwalifikacji prawnej głównego oskarżonego skazał na karę łączną 12 lat więzienia.
Dwóch pozostałych współoskarżonych (w ich przypadku zarzuty dotyczyły bezprawnego pozbawienia wolności, nieudzielenia pomocy oraz kradzieży z włamaniem) sąd skazał - pierwszego na dwa, drugiego na pół roku więzienia. Sąd apelacyjny zajmował się w poniedziałek odwołaniami dotyczącymi wyroków 12 lat i pół roku więzienia. Nie uwzględnił skarg żadnej ze stron i kary utrzymał.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Leszek Kulik mówił, że sąd pierwszej instancji prawidłowo ocenił przebieg zdarzeń przypisując głównemu oskarżonemu nie zabójstwo, a spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czego skutkiem był zgon pobitego mężczyzny. Biorąc pod uwagę zebrane dowody, w tym opinię biegłych medycyny sądowej co do obrażeń (np. to, że nie było żadnych ciosów w głowę) sąd przyjął, że zamiarem sprawcy nie było zabójstwo, do tego nie miał on racjonalnego powodu, by planować zabicie znajomego, z którym mieszkał i pracował.
Jednocześnie sąd apelacyjny nie znalazł podstaw do złagodzenia kary 12 lat więzienia. Sędzia Kulik argumentował, że bilans okoliczności łagodzących i obciążających jest dla oskarżonego niekorzystny, podkreślał znaczny stopień winy i szkodliwości społecznej czynu zaznaczając, że życie człowieka nie ma ceny. Do tego sprawca był recydywistą.
W przypadku mężczyzny skazanego na pół roku więzienia za udział w bezprawnym pozbawieniu wolności sąd uznał za udowodnione, iż oskarżony brał udział w takim przestępstwie i nie była to - jak argumentował obrońca w apelacji - żadna niepoważna, lekkomyślna zabawa, a sama kara nie jest rażąco surowa.