Do tego wypadku doszło 2 maja 2009 roku. Ksiądz Tomasz wraz ze swoją rodziną późnym wieczorem wracał z Warszawy do swojej plebanii. Po godz. 21, zaledwie kilka kilometrów przed celem podróży, zobaczył na drodze stary sedes. Zaskoczony duchowny próbował ominąć przeszkodę. Jego rozpędzona skoda wypadła z drogi i wbiła się bokiem w przydrożne drzewo. Rodzinie księdza nic złego się nie stało, ale kierowca z bardzo poważnymi obrażeniami głowy i kręgosłupa trafił do szpitala. Tomasz L. zmarł po tygodniu dramatycznej walki o życie. - To był taki wspaniały człowiek i tak pięknie odprawiał nabożeństwa - mówili nam wtedy zasmuceni parafianie. Tomasz był wikariuszem Soboru Świętej Trójcy w Hajnówce. Dlaczego doszło do tego wypadku? Kto postawił sedes na środku drogi?
Sedes ustawiony był na skrzyżowaniu drogi wojewódzkiej nr 685 z drogą polną. Kto go tam postawił? Było wiele teorii. Istniało podejrzenie, że zrobili to zamroczeni alkoholem młodzi ludzie, ale śledczym nie udało się tego w żaden sposób udowodnić. Był też człowiek, który oznajmił policjantom, że sedes należy do niego i że został skradziony z jego posesji. Mężczyzna podkreślił, że walczy ze swoimi siostrami o spadek i podejrzewa, że to one skradły mu muszlę klozetową i ustawiły ją na rozstaju dróg, by w ten sposób... rzucić na niego urok. Jego zdaniem miały to zrobić za namową miejscowej szeptuchy.
Policjanci sprawdzili ten trop. Badali telefoniczne bilingi sióstr mężczyzny, a podczas przesłuchań wykorzystywali wykrywacz kłamstw. Zbadano też zakrwawioną rękawicę znalezioną we wnętrzu sedesu. Wszystko na nic.