Jak informuje PAP, w połowie stycznia łomżyńscy policjanci otrzymali informację o martwym psie znalezionym obok jednego z bloków. Pojawiły się przypuszczenia, że zwierzę zostało wyrzucone przez okno. Na klatce schodowej tego bloku mundurowi usłyszeli odgłosy awantury. Okazało się, że dochodzą z mieszkania na czwartym piętrze. Drzwi otworzyła policjantom bardzo zdenerwowana kobieta, która powiedziała, że mieszkający z nią mężczyzna od ponad miesiąca znęcał się nad psem, którego mieli w domu. Polegało to m.in. na tym, że stawiał on szczeniaka na parapet. Tym razem, gdy 42-latka próbowała psa bezpiecznie z tego miejsca zabrać, mężczyzna jej nie pozwolił, a zwierzaka wyrzucił przez okno.
33-letni łomżanin został zatrzymany, był wówczas kompletnie pijany. W swoim organizmie miał ponad 2,5 promila alkoholu. Prokuratura Rejonowa w Łomży postawiła mu zarzut znęcania się nad zwierzęciem (w ten sposób, że rzucał nim o podłogę oraz w niego różnymi przedmiotami), a następnie zabicia go poprzez zrzucenie z czwartego piętra.
Czytaj też: Białystok. Makabra podczas kolacji. Pies NIE ŻYJE. Dwie osoby zatrzymane [ZDJĘCIA, WIDEO]
Wystąpiła też wówczas do sądu o 3-miesięczny areszt tymczasowy, ale ten wniosek nie został uwzględniony, również zażalenie prokuratury zostało oddalone. Sąd odwoławczy uznał, iż mimo dużego prawdopodobieństwa popełnienia czynu przez podejrzanego, prokuratura nie uprawdopodobniła realności obawy matactwa z jego strony, w tym tego, iż mógłby on wpływać na zeznania swojej konkubiny.
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za znęcanie się i zabicie zwierzęcia (taki zarzut postawiono 33-latkowi) grozi do trzech lat więzienia; w przypadku działania ze szczególnym okrucieństwem - do pięciu lat.