Prokuratura zarzuciła kierowcy, że 23 listopada 2023 r. nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu i nieumyślnie spowodował wypadek. W ocenie śledczych, zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych, nie zachował szczególnej ostrożności, nie dostosował prędkości jazdy do warunków na drodze i potrącił pieszą.
Oskarżony jeździł wtedy jako taksówkarz w jednej z firm działających w formie aplikacji na telefon. Na początku procesu wyjaśniał, że po wykonaniu kursu zdecydował, że jest już późno, ciemno i warunki do jazdy są trudne, więc kończy pracę. Jechał do sklepu ul. Świętokrzyską w Białymstoku i wtedy doszło do potrącenia. Kobieta zginęła na miejscu. Oskarżony przyznaje się do spowodowania tego wypadku, ale twierdzi, że piesza nagle weszła na jezdnię i zobaczył ją za późno. Twierdzi też, że nie jechał szybko (w jego ocenie ok. 50 km/h), warunki były bardzo trudne, bo padał i marzł deszcz i nie zdołał wyhamować przed przejściem.
W wypadku zginęła 37-letnia położna z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego
W wypadku zginęła 37-letnia położna pracująca w Klinice Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka USK w Białymstoku. "Nasza przyjaciółka, koleżanka, położna, która od początku swojej pracy zawodowej była związana z Kliniką Neonatologii USK w Białymstoku. Zapamiętamy Ją jako osobę zawsze uśmiechniętą, niosącą radość, gotową do pomocy, gdziekolwiek się pojawiła" - wspominają zmarłą jej koleżanki i koledzy ze szpitala.
Tragiczny wypadek na Świętokrzyskiej w Białymstoku
Pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych – męża, siostry i ojca zmarłej – próbują ustalić, czy oskarżony brał przed jazdą jakieś leki, które mogły wpłynąć na reakcje za kierownicą. Mężczyzna twierdzi, że wówczas przyjmował jedynie leki regulujące ciśnienie. Z badań krwi kierowcy wynika, że były też inne leki, więc sąd zgodził się na włączenie do akt sprawy dokumentacji medycznej ratowników wezwanych do wypadku. Chodzi zwłaszcza o ustalenie, czy kierowcy były podawane przez nich jakieś lekarstwa.
We wtorek Sąd Rejonowy w Białymstoku przesłuchał dwie osoby z karetki wezwanej do wypadku. Jeden z ratowników nie pamiętał, by udzielał pomocy oskarżonemu. Drugi również, ale zwrócił też uwagę, że gdyby tak się stało (i gdyby kierowca dostał też jakieś leki), wówczas byłaby sporządzona w tej sprawie dokumentacja, a karta z wykazem czynności ratunkowych byłaby wydrukowana i wręczona kierowcy. A takiej dokumentacji nie ma.
Proces został odroczony do połowy września.