W poniedziałek (18 listopada) po godzinie 16 dwie 16-latki przyprowadziły do komendy w Mońkach czteroletniego, wystraszonego chłopca. - Funkcjonariusze otoczyli troskliwą opieką malca, który nie potrafił powiedzieć, gdzie mieszka, znał tylko swoje imię i nazwisko. Policjanci rozpoczęli ustalanie danych rodziców - informuje oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Mońkach. Do komendy dość szybko przyszedł zdenerwowany ojciec dziecka.
- Tłumaczył mundurowym, że żona odbierała syna od babci. Na parkingu przed blokiem umieściła w foteliku jego kilkumiesięczną siostrę, starszy dwa lata brat zajął miejsce na przednim siedzeniu, a czterolatek miał usiąść w aucie z tyłu obok siostry - kontynuuje oficer prasowy.
Czytaj też: 8-latek nie dotarł do szkoły. Jechał rowerem. Pełna mobilizacja policjantów
Kobieta odjechała nie upewniając się wcześniej, czy wszystkie dzieci siedzą na swoich miejscach. Dopiero po wyjechaniu z osiedla zobaczyła, że w aucie nie ma 4-latka. Od razu zadzwoniła do męża, który przyszedł do komendy prosić o pomoc w poszukiwaniach chłopca. - Małe dzieci nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw, z jakimi mogą się spotkać. Na szczęście w tym przypadku wszystko zakończyło się szczęśliwie. Dlatego dziękujemy dwóm nastolatkom za zainteresowanie losem chłopca, za właściwą reakcję, a przede wszystkim za godną pochwały postawę - przekazali policjanci.