Kurdyjka z granicy polsko-białoruskiej poroniła, a teraz zmarła. Pożegnała się z mężem i dziećmi
Jak informuje tvn24.pl, nie żyje Kurdyjka z Iraku, która poroniła kilka tygodni temu, po tym jak przyjechała do naszego kraju. Kobieta została znaleziona w pobliżu granicy-białoruskiej w pierwszej połowie listopada, gdzie przebywała razem z mężem i pięciorgiem dzieci w wieku od 7 do 16 lat. Trafiła do szpitala w 27. tygodniu ciąży, po czym poroniła i sama znalazła się w stanie ciężkim. W niedzielę 5 grudnia Straż Graniczna poinformowała, że Kurdyjka zmarła, choć do jej zgonu doszło kilka dni wcześniej. Jej mąż i dzieci trafili wcześniej do placówki Fundacji Dialog, skąd dowożono mężczyznę do szpitala, gdzie przebywała jego żoną. Przed śmiercią kobieta miała okazję pożegnać się zarówno z nim, jak i swoimi dziećmi - rodzinie zapewniono opiekę psychologiczną. Już wcześniej na cmentarzu w Bohonikach odbył się pogrzeb nienarodzonego dziecka Kurdyjki.
- (...) Te osoby w ramach pomocy instytucjonalnej zostały przekazane Fundacji Dialog, jest to ośrodek otwarty, gdzie osoby te oczekiwały na to, co się wydarzy. Z informacji jakie posiadam, chcą oni wrócić do Iraku. Będzie prowadzone postępowanie administracyjne w tej sprawie - mówi tvn24.pl major Katarzyna Zdanowicz, rzecznik podlaskiej Straży Granicznej.
Sprawą zmarłej Kurdyjki zajmie się prokuratura
Jak informuje PAP, sprawą Kurdyjki, który poroniła, a później zmarła, zajmie się teraz Prokuratura Rejonowa w Hajnówce. Śledczy zdecydowali już o zabezpieczeniu ciała kobiety na potrzeby sekcji zwłok. W poniedziałek zostanie wszczęte postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, co jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 5. Opinię z sekcji przygotują biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku, a do prokuratury w Hajnówce trafia także dokumentacja medyczna ze szpitala, gdzie zmarła Kurdyjka.