W Bielsku Podlaskim rozpoczął się proces związany ze śmiertelnym potrąceniem samochodem 10-miesięcznego dziecka. Wypadek miał miejsce na posesji w Boćkach. Śledczy oskarżyli w tej sprawie ojca i dziadka chłopca. Ojciec został oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, dziadek o tworzenie fałszywych dowodów i nakłaniania synowej - czyli matki dziecka - oraz syna do składania fałszywych zeznań co do przebiegu zdarzenia. Do tragedii doszło w 2023 roku. - Chciałem autem podjechać pod drzwi jak najbliżej, żeby nie nosić się z fotelikami. Wsiadłem, uruchomiłem silnik po czym, po wrzuceniu pierwszego biegu, ruszyłem do przodu w kierunku domu. Poczułem lekkie tąpnięcie, jakbym wjechał w jakąś nierówność. Nie usłyszałem aby ktoś krzyknął, zapłakał czy też zapiszczał - tak mówił w śledztwie ojciec dziecka. Przyznał się do winy.
Proces został odroczony do września. Będą wtedy przesłuchiwani świadkowie.
Czytaj też: Pijana wsiadła z dzieckiem do samochodu. Zginął 3,5-letni Krystianek. "Nic mnie nie usprawiedliwia"
Internauci są wstrząśnięci tragedią, do której rok temu doszło w Boćkach. Współczują ojcu dziecka jak i całej rodzinie. - Tragedia dla całej rodziny, nie ma po co szukać winnego. Tata będzie musiał z tym żyć i to największa kara - napisała pani Ania. - Największą karą dla niego jest śmierć dziecka, po co sądy życia dziecku już nikt nie wróci a chwila nieuwagi ojca kosztować go będzie traumą na całe życie - napisała pani Alicja.