Taśma policyjna

i

Autor: Shutterstock / Zdjęcie ilustracyjne zdjęcie ilustracyjne

Zbrodnia na Podlasiu

Oskarżony mężczyzna zmarł w areszcie. Niewyjaśniona zbrodnia na Podlasiu

2024-03-20 8:57

W areszcie śledczym w Gdańsku zmarł 69-letni mieszkaniec podbiałostockiej wsi, który był oskarżony o brutalne zabójstwo swojego znajomego. W śledztwie najpierw przyznał się do zbrodni, ale ostatecznie nie przyznał się, choć podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia i żałował tego, co się stało. Mówił, że ofiarę znał od szkoły podstawowej.

Do zbrodni doszło rok temu. Według aktu oskarżenia 69-latek działał z zamiarem bezpośrednim zabójstwa i zadał ofierze wiele ciosów nożem kuchennym, w tym cztery w klatkę piersiową, powodujące wykrwawienie się i zgon, ale wśród obrażeń są też rany cięte na twarzy, złamanie nosa i liczne potłuczenia. Oskarżony od zatrzymania przebywał w areszcie. Uczestniczył w pierwszej rozprawie, wówczas nie przyznał się, mówił, że nie zrozumiał zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.

W śledztwie najpierw przyznał się i opisał wydarzenia z 19 marca 2023 r., ale ostatecznie nie przyznał się, choć podtrzymał wcześniejsze wyjaśnienia i żałował tego, co się stało. Mówił, że ofiarę znał od szkoły podstawowej. Mężczyzna ten mieszkał na stałe w Białymstoku, ale przyjeżdżał na wieś do swego gospodarstwa, gdzie miał drewniany dom. Wtedy raz, dwa razy w roku odwiedzał 69-latka.

Tragicznego dnia koledzy spotkali się, pili alkohol, nie byli ze sobą skonfliktowani. Według wersji oskarżonego znajomy wypił więcej i zaczął – jak to ujął – "prawić mamony, tzn. zaczął opowiadać głupoty". "Nie wiem o czym on gadał, ale mnie denerwował samym bołbotaniem" – wyjaśniał w śledztwie. Mówił wtedy, że to on został najpierw niespodziewanie uderzony pięścią w twarz i upadł na ziemię, potem miał paść drugi cios.

Czytaj też: Okrutna zbrodnia w małej wsi na Podlasiu. Emeryt skazany na 13 lat więzienia. "Osoba mocno zdemoralizowana"

- Wpadłem w szał i chwyciłem za nóż, który leżał na stole w kuchni. Bardzo żałuję tego co się stało, gdybym był trzeźwy, nie zrobiłbym tego. Ja wpadłem w szał przy gadaniu jego głupot – wyjaśniał. Gdy ofiara upadła na podłogę, pobiegł po sąsiada. Wezwane pogotowie potwierdziło zgon. W śledztwie był poddawany obserwacji psychiatryczno-psychologicznej. Biegli stwierdzili, że w chwili popełnienia czynu miał w znacznym stopniu ograniczoną zdolność kierowania swoim postępowaniem. Poczytalność nie była jednak zniesiona całkowicie, dlatego też postępowanie nie zostało umorzone, a do sądu trafił akt oskarżenia.

69-letni oskarżony był poważnie chory już w trakcie procesu rozpoczętego w połowie grudnia. Zmarł 5 marca w areszcie śledczym w Gdańsku, zatem postępowanie karne zakończyło się wyrokiem umarzającym. 

Śmierć noworodka w Gdyni. Podejrzana o zabójstwo dziecka aresztowana
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?