Białystok. Muzyk z black metalowego zespołu WYLECZONY z COVID-19. Eksperymentalna terapia [WIDEO]

2020-04-10 8:09

Krzysztof Drabikowski (35 l.) był na Podlasiu „pacjentem zero”. Regularnie występujący w całej Europie muzyk zaraził się koronawirusem najprawdopodobniej podczas trasy koncertowej. Gdy wrócił, musiał walczyć o życie. W dodatku na Covid-19 zachorował też jego ukochany syn. Ojca i syna odwiedziliśmy w ich domu w Sobolewie pod Białymstokiem (woj. podlaskie). Opowiedzieli nam jak przebiegała ich walka o życie i zdrowie.

Krzysztof Drabikowski to muzyk, multiinstrumentalista, założyciel i lider znanego w Europie black metalowego zespołu Batushka. Na scenie wykonuje ciężkiego rocka, ale w życiu prywatnym to stateczny i troskliwy mąż, ojciec trzech synów.

Na początku marca jego zespół brał udział w europejskiej trasie koncertowej z zespołami z USA i Danii. Koncertowali w czternastu miastach m.in. w Holandii, Niemczech, Francji, Belgii i Francji. Podczas trasy jednym autokarem podróżowały 23 osoby – muzycy i obsługa techniczna. Dziś już wiemy, że spośród nich zachorował tylko Podlasianin.

Wywiad z wyleczonym "pacjentem zero" z Podlasia.

– Na każdym koncercie były tłumy, fotografowałem się z fanami, rozdawałem autografy, sprzedawałem płyty. Trudno powiedzieć, gdzie i kiedy zostałem zakażony – opowiada muzyk. Poczuł się gorzej na jednym z ostatnich koncertów. – Miałem katar, bóle mięśni, kaszel – relacjonuje.

Nie czuł się jednak gorzej, niż podczas zwykłego przeziębienia. Mimo to, po powrocie do rodzinnego domu i słysząc doniesienia o szalejącej pandemii, sam zaczął izolować się od żony i synów.

Czytaj także: Białystok. Zamknięcie szkół przedłużone. W mieście obowiązkowe zakrywanie ust

Po trzech dniach dzwonienia do sanepidu i na numer alarmowy trafił wreszcie na oddział zakaźny białostockiego szpitala, gdzie potwierdzono u niego koronawirusa.

– Na oddziale byłem 10 dni. Zgodziłem się na eksperymentalną terapię z mieszanki leków na malarię i HIV – mówi 35-latek.

Leczenie poskutkowało i zdrowy mógł opuścić szpital. Medykamenty spowodowały jednak kłopoty z jelitami i znów trafił do szpitala. Tam podreperowano jego inne dolegliwości i mógł wrócić do rodziny.

Czytaj: Bezobjawowy koronawirus. Co może niepokoić?

Jedyną osobą z najbliższego otoczenia muzyka, która także „złapała” wirusa, był jego syn Edgar (9 l.). Chłopiec przeszedł chorobę łagodnie w kwarantannie domowej i jest już zdrowy.

– Ludzie zaczepiają mnie na ulicach, są ciekawi i pytają, czy ta choroba boli i jak się ją przechodzi. Wszyscy mają świadomość, że większość złapie tego wirusa. Ja staram się ich uspokajać – mówi pan Krzysztof. – Bądźmy dla siebie ludźmi w tych trudnych czasach – apeluje znany muzyk.