Do potwornego wypadku doszło przed dwoma laty w rodzinnym domu małej Brygidy. Jej mama Renata (43 l.) urządziła wtedy pranie i w tym celu przygotowała wiadro z wrzącą wodą. Wystarczyło, że na ułamek sekundy odeszła od swoich obowiązków, a 3-letnia wówczas dziewczynka wylała wrzątek z wiadra na siebie.
– Usłyszałam krzyk i natychmiast wezwałam pogotowie. Skóra schodziła Brygidce płatami – wspomina te straszne chwile pani Renata.
3-latka trafiła pod respirator w szpitalu w Białymstoku. Jej stan był krytyczny, lekarze nie dawali jej wielkich szans na przeżycie. Poparzony był tułów, pośladki, ręce, nogi – łącznie blisko 80 proc. powierzchni ciała. Na szczęście wygrała ze śmiercią, ale kolejne miesiące spędziła w szpitalu. Przeszła kilka przeszczepów i operacji. Dziś chodzi już do przedszkola, a nawet na zajęcia taneczne, ale jej dziecięce ciało wciąż szpecą blizny.
– Nie chcę już tych straszydeł i nie chcę, by inne dzieci wytykały mnie palcami – skarży się Brygida.
Szansą na normalne życie dla dziewczynki są kosztowne kremy, plastry sylikonowe, specjalne uciskowe ubranka, a także rehabilitacja ruchowa. To jednak kosztuje, a jej mamy, która samotnie wychowuje córkę i dwójkę jej rodzeństwa na to nie stać.
Pomoc zorganizowała Fundacji „Jagoda” im. Jagody Pachota – pieniądze można wpłacać na konto nr 78 2490 0005 0000 4530 3670 0568 (z dopiskiem „Brygida Jankowska – leczenie i rehabilitacja” lub za pośrednictwem strony internetowej zrzutka.pl
Bimbru na Podlasiu nie będzie! Uzbrojeni funkcjonariusze KAS zlikwidowali gigantyczną leśną bimbrownię. Zobacz WIDEO: