18 stycznia 2015 r. z małżeństwem Marią i Stanisławem B. (oboje 87 l.) usiłowała skontaktować się ich mieszkająca w innym województwie córka. Zaniepokojona faktem, że rodzice nie odbierają od niej telefonu, przyjechała wraz z mężem do rodzinnego gospodarstwa w Zagrobach (woj. podlaskie). Na miejscu małżonkowie zastali otwarty i pusty dom, zaczęli więc przeszukiwać obejście – w przydomowej piwniczce natrafili na wiszące ciała obojga rodziców kobiety i jej 59-letniego brata, Kazimierza.
Czytaj też: "To był straszliwy widok". Kobieta brutalnie zamordowana w Hajnówce. Oskarżonemu mężczyźnie grozi 25 lat więzienia [ZDJĘCIA, WIDEO]
Śledczy od początku nie wykluczali ani zabójstwa, ani samobójstwa, choć żadne ślady zebrane na miejscu rodzinnej tragedii nie wskazywały na napaść czy rabunek. Dopiero sekcja zwłok wykazała, że spełnił się najczarniejszy z możliwych scenariuszy:
– Wyniki autopsji wskazują na to, że to syn zwabił kolejno rodziców do piwnicy i tam ich powiesił, a następnie to samo zrobił ze sobą. Małżeństwo było w podeszłym wieku, schorowane, ale ojciec próbował walczyć z synem o życie – wyjaśniała w 2015 r. Maria Kudyba, ówczesna rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Łomży.
Polecany artykuł: Atak nożem w małej wsi na Podlasiu. Cios w okolice klatki piersiowej. Ireneusz usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa
– To byli spokojni, religijni ludzie. Kazimierz we wszystkim pomagał rodzicom, ani nie wypił, ani nie zapalił papierosa. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało – mówiła wówczas „Super Expressowi” jedna z sąsiadek małżeństwa i ich syna.
Wiele wskazuje na to, że Kazimierz B. mógł być upośledzony umysłowo, choć choroby oficjalnie nigdy u niego nie zdiagnozowano. Krewni wybaczyli mu ten potworny czyn i 24 stycznia 2015 r. pochowali wraz z rodzicami we wspólnej mogile na cmentarzu parafialnym w pobliskim Szczepankowie.