Sumienie już zawsze będzie dręczyć Jarosława N. (45 l.) z Hawryłek na Podlasiu. Mężczyzna wciąż będzie rozpamiętywał, że gdyby w porę krzyknął do swojego 8-letniego synka Wiktorka „Stój!”, chłopczyk nadal by żył. Niestety, czasu nie da się już cofnąć. Feralnego dnia tata zabrał synka traktorem do sąsiada, by pożyczyć od niego kopaczkę do ziemniaków. Zaparkował tuż przy jego gospodarstwie, ale po przeciwnej stronie jezdni.
Czytaj także: Podlaskie. Jechał do swojej dziewczyny. Miał wypadek. Nikt nie wie, co się dokładnie stało
Brama wjazdowa do posesji była jednak zamknięta, więc 8-latek zeskoczył z traktora i chciał przebiec drogę, by ją otworzyć. W tym samym czasie przejeżdżał tamtędy osobowy volkswagen, za kierownicą którego siedział 23-latek. Nie zauważył biegnącego Wiktorka i uderzył go z wielką siłą. Chłopca zabrał śmigłowiec pogotowia ratunkowego. Lekarze w szpitalu przez trzy tygodnie walczyli o jego życie. Choć robili, co w ich mocy, chłopiec umarł.
Polecany artykuł:
– To dla mnie wielkie nieszczęście. Niech teraz dzieje się ze mną, co ma się stać – mówi zrozpaczony tata chłopca. Jak się okazało, w dniu wypadku był pijany – „wydmuchał” aż 2 promile. Stracił już prawo jazdy, ale grożą mu znacznie poważniejsze konsekwencje. Za brak należytej opieki nad synkiem może trafić za kraty nawet na 5 lat. Sprawą zajęła się już prokuratura, a dalszy los mężczyzny zależy od opinii biegłych.
Haszysz za 4 mln złotych w mercedesie! Rosjanin zatrzymany. Zobacz WIDEO: