Podpalił Wiolę i uciekł. Kobieta nie żyje. "Chciałem tylko żeby była brzydka"

2025-12-14 5:15

Znęcał się nad żoną, był chorobliwie zazdrosny, a w końcu uroił sobie jej niewierność. Napędzany wściekłością Tomasz S. (45 l.) wpadł do łazienki, w której kąpała się Wioletta S. (+43 l.). Oblał ją benzyną, podpalił i uciekł. Potwornie poparzona kobieta trafiła szpitala, gdzie zmarła. – Nie chciałem jej zabić. Chciałem tylko, aby była brzydka i nie spotykała się z swoim kochankiem – tłumaczył zabójca podczas procesu.

Do tragedii doszło w 2023 r. Pani Wioletta w rankiem szykowała się do pracy w sklepie w Dolistowie Starym (woj. podlaskie). Poszła do łazienki. Tomasz S. za nią. Doszło do ostrej wymiany zdań. 43-latek poszedł do garażu, chwycił butelkę z benzyną. Wrócił do domu. Żona była naga i siedziała w wannie. Tomasz S. oblał ją benzyną, przyłożył zapalniczkę, podpalił i uciekł.

Oparzenia II i III stopnia. Wioletta zmarła w szpitalu

Przeraźliwy krzyk poparzonej kobiety zaalarmował jej syna, Mateusza (15 l.) i matkę, Helenę D. (75 l.). – W łazience było pełno dymu, ściany okopcone, a córka miała poparzoną szyję i głowę. W wannie pływały jej spalone włosy – opisywała „Super Expressowi” pani Helena. Razem z wnukiem wezwała pogotowie ratunkowe i 43-latka trafiła do specjalistycznego szpitala w Warszawie. Miała oparzenia II i III stopnia 80 proc. powierzchni ciała, poparzone drogi oddechowe, niewydolność wielonarządową. Po tygodniu zmarła.

Podpalił żonę żeby była brzydka. Tragedia na Podlasiu

i

Autor: Matuszkiewicz Tomasz / Super Express

Tomasz S. nie pracował, nadużywał alkoholu. Do tego znęcał się nad żoną. W 2015 r. został za to skazany na dwa lata w zawieszeniu. Małżonkowie wciąż mieszkali razem, a brutal dalej wyżywał się na żonie. Do sądu trafił więc kolejny akt oskarżenia, a kobieta zdecydowała się złożyć pozew o rozwód. W Tomaszu S. narastała w nim wściekłość, zarzucał żonie zdrady, wszędzie widział kochanków…

"Chciałem, żeby była brzydka"

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku stanął rok później. Oskarżony o zabójstwo nie był już agresywnym chojrakiem. Skurczył się, ocierał z twarzy łzy. – Nie chciałem zabić żony. Chciałem ją tylko nastraszyć – zapewniał. – Chciałem, żeby była brzydka i przestała się podobać kochankowi – dodawał.

Czytaj też: Nauczycielka Mariola M. zabiła w szkole 11-letniego ucznia. "Zazdrość i chęć odwetu"

Nie przekonał tym sądu, który skazał go za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. - Oskarżony chciał zabić żonę i zrobił to. Wybrał wyjątkowo okrutny sposób. Przez spalenie. Wiedział, że taka śmierć nie następuje natychmiast, ale w okrutnym bólu, po jakimś czasie. Zamierzał przysporzyć żonie cierpień i jej tych cierpień przysporzył – uzasadniała wyrok 25 lat więzienia sędzia Marzanna Roleder. Sąd orzekł też, że o przedterminowe zwolnienie Tomasz S. będzie mógł się ubiegać dopiero po 20 latach.

Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki