- Prokuratura w Białymstoku prowadzi śledztwo ws. śmierci 10-letniej dziewczynki
- Dzień przed zgonem uczennica miała upaść w szkole i uderzyć głową o podłogę
- Śledztwo dotyczy narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania śmierci
- Sprawdzane jest, dlaczego szkoła nie wezwała pomocy medycznej i nie poinformowała rodziców
- Sekcja zwłok nie wykazała obrażeń mechanicznych mogących bezpośrednio tłumaczyć zgon
- Prokuratura zleci badania histopatologiczne w celu ustalenia przyczyny śmierci
Prokuratura w Białymstoku wyjaśnia okoliczności śmierci 10-letniej dziewczynki. Pierwsze ustalenia wskazują, że dzień wcześniej upadła w szkole i uderzyła głową o podłogę, co mogło mieć wpływ na późniejszy dramat. Śledztwo dotyczy podejrzeń narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia uczennicy przez osobę, na której ciążył obowiązek sprawowania nad nią opieki i nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki. Śledczy wyjaśniają m.in. dlaczego szkoła nie wezwała do dziecka pomocy medycznej oraz nie zawiadomiła o upadku 10-latki jej rodziców.
Sekcja zwłok miała pomóc w wyjaśnieniu przyczyn śmierci dziewczynki. - W trakcie sekcji zwłok nie stwierdzono obrażeń mechanicznych tłumaczących przyczynę zgonu - powiedziała prok. Laskowska. Takimi obrażeniami mechanicznym są np. krwiaki podtwardówkowe, częsta przyczyna śmierci w przypadku urazów głowy. Prok. Laskowska dodała, że w takiej sytuacji zostaną zlecone specjalistyczne badania histopatologiczne, które pozwolą wyjaśnić przyczynę śmierci dziewczynki.
Janina Ostapczuk, wicedyrektorka Szkoły Podstawowej im. Partyzantów Braci M. i A. Chrzanowskich mówi, że po upadku do Kingi podeszła nauczycielka i zaopiekowała się nią. Ale dziewczynka, która samodzielnie podniosła się, nie skarżyła się na jakikolwiek uraz, ból. Nie miała też widocznych obrażeń. Po krótkim odpoczynku, 10-latka wróciła na lekcje. - Mam syna w tej szkole – powiedziała nam kobieta, którą spotkaliśmy przed budynkiem podstawówki. – Kto by przypuszczał, że zwykły upadek może skończyć się tak strasznie. Takich potknięć, upadków jest w szkołach wiele, i nic się nie dzieje, najwyżej ktoś się lekko potłucze. Chyba nie pomyślano, że to może mieć poważne konsekwencje – dodaje.
- Nie umiera ten kto trwa w sercach i pamięci naszej – napisali żegnając Kingę uczniowie, nauczyciele i pracownicy podstawówki.
Do ustalenia okoliczności samego upadku dziewczynki śledczy zabezpieczyli szkolny monitoring; ze względu na jakość tego nagrania prawdopodobnie będzie musiał zbadać go biegły. Wstępne ustalenia są takie, że do upadku doszło podczas zabawy.