Zbrodnia w szkole w Czarnej Białostockiej
To był zwyczajny dzień w szkole podstawowej w Czarnej Białostockiej. Do budynku weszła Mariola M. – nauczycielka z innej placówki, znana w środowisku. Poprosiła o klucze do gabinetu pielęgniarki i nie wzbudzając podejrzeń, otrzymała je. Po drodze poprosiła dwóch uczniów, by przekazali Piotrusiowi, że czeka na niego w gabinecie. 11-letni chłopiec stawił się tam chwilę później. Wtedy Mariola M. zamknęła drzwi od środka, wyjęła z plecaka nóż introligatorski i rzuciła się na dziecko. Zadała mu wiele ciosów – w głowę, klatkę piersiową i ręce. Krzyki dziecka usłyszeli inni nauczyciele. Jeden z nich wyważył drzwi. Niestety, na ratunek było już za późno.
Ucieczka, list gończy i zatrzymanie
Po dokonaniu zbrodni kobieta przykryła ciało chłopca fartuchem, po czym spokojnie wyszła ze szkoły i odjechała. Policja natychmiast rozpoczęła obławę, a za Mariolą M. wydano list gończy. Po dwóch dniach została zatrzymana w podwarszawskich Markach. Przyznała się do winy.
Dlaczego zabiła? Motyw zbrodni szokuje
Śledztwo ujawniło motyw, który mrozi krew w żyłach. W Czarnej Białostockiej od lat krążyły plotki o romansie Marioli M. z żonatym przedsiębiorcą. Ich relacja trwała cztery lata. Kobieta liczyła, że mężczyzna odejdzie od rodziny. Gdy ten definitywnie zakończył związek i skupił się na wychowaniu najmłodszego dziecka – 11-letniego Piotrusia – Mariola M. popadła w obsesję. To właśnie chłopca obarczyła winą za zerwanie.
Zazdrość i urażona ambicja przerodziły się w zbrodniczy plan. Feralnego dnia postanowiła zabić dziecko byłego kochanka.
Czytaj też: Mecenas zamordował aplikantkę. Marta strasznie cierpiała. Umarła w Nowy Rok
25 lat więzienia. Sąd nie miał wątpliwości
Psychologowie i psychiatrzy nie stwierdzili u Marioli M. niepoczytalności. Działała świadomie i celowo. Twierdziła, że działała w afekcie, ale sąd nie dał wiary tym tłumaczeniom. Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał ją na 25 lat więzienia. – Działała z wyrachowaniem. Kierowała nią zazdrość i chęć odwetu – uzasadniała sędzia.