Robert Samborski został usunięty z seminarium na piątym roku, tuż przed święceniami kapłańskimi. Jak powiedział Onetowi, wszystko przez to, że napisał parę "idiotycznych opowiastek o prowadzących zajęcia, zwykły wygłup studencki". W tej chwili Robert jest ateistą. W swojej książce "Sakrament obłudy" opisał wspomnienia związane z tamtym okresem swojego życia. - Klerycy to są ludzie bardzo często mający ideały - mówi Samborski w rozmowie z Onetem. - Seminarium stara się je zniszczyć. Łudzą się, że jak wyjdą, to skończą się przełożeni i kontrola. Kiedy przychodzą na parafię, to się zderzają z rzeczywistością: donosicielstwo, kontrola, konieczność trawienia czasu na tym, żeby zrobić coś dobrego nie dla wiernych, tylko dla proboszcza, przełożonego, biskupa - wylicza. Mężczyzna w wywiadzie zwraca też uwagę, że "wiele rzeczy, które są chore w seminarium, są też chore na zewnątrz. Kościół na parafii to te same patologie, te same problemy." Zobacz też: Białystok. Oskarżenia wobec o. Edwarda Konkola. "Jest obwiniany o uwodzenie młodych kobiet"
Robert w rozmowie z Onetem twierdzi także, że jego zdaniem seminarium tworzy patologie. - Seminarium to jest taki mikroklimat, tak głęboko patologiczny, że ono tworzy pedofilów. Po prostu ich tworzy. To jest miejsce, gdzie dopiero się taki ktoś rodzi. Ludzie o tym nie wiedzą. Nie myślą o tym w ten sposób. Pomyślałem, że warto by było, żeby ludzie o tym wiedzieli - powiedział Onetowi. Młodym ludziom, którzy czują powołanie, odradza pójście do seminarium. - Jeżeli już pójdzie do tego seminarium, nie wie, że wszystko to, co miał pięknego w swojej wierze, zostanie bardzo brutalnie potraktowane - uważa Samborski.