27-letnia Agnieszka mieszkała ze swoją babcią Anną w jednym z bloków w Sokółce. Feralnego dnia została sama, krzątała się w mieszkaniu ubrana tylko w piżamę i szlafrok, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła i choć znała tylko jednego z trzech przybyszów, ufnie zaprosiła ich do środka, proponując kawę. Jak się potem okazało, niezapowiedziani goście 27-latki urwali się ze szkoły, wypili trochę alkoholu, a jeden z nich wpadł na pomysł odwiedzin u niedawno poznanej młodej kobiety. Wydarzania nabierały tempa, a z pozoru niewinna towarzyska wizyta błyskawicznie zamieniła się w horror. Młodzieńcy rzucili się na bezbronną Agnieszkę i usiłowali ją zgwałcić. Ona jedna zaciekle broniła swojej godności, co tylko podnieciło i rozjuszyło agresorów. Sekcja zwłok wykazała później, że młoda kobieta była gwałcona, podduszana, na ciele miała ponad 20 ran zadanych kuchennym nożem, a na twarzy liczne urazy od widelca. Jej nagie, zmasakrowane ciało po powrocie do domu odnalazła babcia.
Śledczy typowali wówczas, że sprawców musiało być co najmniej trzech. Przez pięć lat nie udało im się jednak wpaść na ich trop. – Jesteśmy niemal pewni, że mieszkańcy Sokółki wiedza, kto to mógł zrobić, ale boją się mówić, a my nie możemy przełamać tej zmowy milczenia – powiedział wtedy reporterowi "Super Expressu" jeden z dochodzeniowców zaangażowanych w sprawę. Czytaj też: Morderca poćwiartował młodziutką Paulinę. Na grobie tulipany i napis: "Zamordowana w wieku 23 lat" [ZDJĘCIA, WIDEO]
Przełom nastąpił dopiero w kwietniu 2014 roku, gdy w ręce policji wpadł 22-letni już wówczas znajomy Agnieszki, Mariusz P. – jak się okazało, w chwili zatrzymania odsiadywał wyrok w więzieniu, ale za zupełnie inne przestępstwa. Ujęcie jego kolegów było tylko kwestią czasu i udało się dwa miesiące później dzięki współpracy polskich i brytyjskich policjantów – 23-letni Piotr N. oraz 24-letni Artur K. wpadli w Anglii. Gdy gwałcili i mordowali mieli zaledwie 17, 18 i 19 lat! Czytaj też: Białystok. Zwyrodnialec zgwałcił na osiedlu pielęgniarkę. Agnieszka zmarła. W Anglii zatrzymano białostoczanina [ZDJĘCIA]
Proces w Sądzie Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się w 2015 roku, a wyrok zapadł w styczniu 2016. Najsurowszą karę 25 lat więzienia usłyszał Artur K., który zdaniem sądu zadawał ciosy nożem. Mariusz P. odsiaduje 12 lat, zaś Piotr N. – 15 lat. Tylko najmłodszy z nich zdecydował się na współpracę ze śledczymi. Pozostali nie przyznali się do winy i wciąż walczą o uniewinnienie w sądach wyższych instancji – dotychczas bezskutecznie. Doczesne szczątki ich ofiary spoczywają na cmentarzu parafialnym w Sokolanach. Na grobie znajduje się tablica z wyrytym na niej fragmentem psalmu: "Dni człowieka są jak trawa, kwitnie jak kwiat w polu. Wystarczy, że wiatr go muśnie, już znika i wszelki ślad po nim ginie."