Samorządowiec postanowił opisać jak wygląda sytuacja na oddziale. Z najdrobniejszymi szczegółami napisał na Facebooku o personelu, który "uwija się wśród pacjentów, o niepokojących dźwiękach dochodzących z różnych stron, zarówno "syczeniu" instalacji, która dostarcza tlen pacjentom, szeleście kombinezonów, w które ubrani są pracownicy oddziału czy jęczeniu i kaszlu, a także modlitwach z ust chorych.
"Cierpienia nie trzeba wypatrywać. Widać je i słychać wokół. Jęczenie, wzywanie Boga, kaszel rozrywający płuca... W tle charakterystyczny szelest. To przechodzą pracownicy oddziału w kombinezonach. Szczelnie zabezpieczeni, by chronić siebie, aby nas leczyć, byśmy mogli przetrwać, przeżyć. Zdarzają się reanimacje, średnio jedna dziennie. Pomimo reanimacji niektórzy umierają. Czuje się, że śmierć jest tuż tuż"
- czytamy we wpisie.
Czytaj też: Policjantki na granicy polsko-białoruskiej. Podlaska policja pokazała zdjęcia
Jan Bolesław Perkowski podkreśla, że gdyby pół roku temu nie przyjął szczepionki, jego walka z chorobą byłaby zdecydowanie trudniejsza.
"Pocieszają, że gdy nie szczepienie sprzed pół roku, to mógłbym być pod respiratorem i walka byłaby o każdy oddech. Na szczęście saturacja jest dobra."
- pisze starosta. Jak dodaje, do wielu pacjentów dopiero na szpitalnym łóżku dotarło, że pandemia to nie żarty.
"Tu też niejedna osoba zrozumiała to dopiero po czasie, ale dobre i to. Nikt nie chce być samobójcą. Dla niektórych jednak za późno. Już nawet takiej refleksji mieć nie będą. Uważajcie na siebie i dbajcie o innych"
- takim apelem kończy swój wpis Jan Bolesław Perkowski.
Czytaj też: Tragedia w I LO w Białymstoku. Kamil nie żyje. Wyniki sekcji zwłok [NOWE FAKTY]