Jagiellonia już w pierwszej połowie mogła prowadzić, ale nie potrafiła wykorzystać dogodnych sytuacji. Chwila nieuwagi w końcówce spotkania sprawiła, że trofeum trafiło w ręce piłkarzy gdańskiej Lechii.
- Jesteśmy mocno rozczarowani tym wynikiem. W mojej ocenie, jeśli chodzi o przebieg gry, nie zasłużyliśmy na porażkę. Piłka nie jest sprawiedliwa, nigdy nie była i nie będzie. Liczy się to, co jest w bramce. Mieliśmy do przerwy dwie bardzo dobre sytuacje. Ta Patryka Klimali, była niemal idealna, ale w kluczowym momencie źle przyjął sobie piłkę. Nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji, a otwarcie wyniku sprawiłoby, że Lechia musiałaby się mocniej otworzyć. Zespół dał z siebie 100% zarówno jeśli chodzi o założenia taktyczne jak i zaangażowanie. Zabrakło zdobycia bramki, nie ustrzegliśmy się błędu w ostatniej minucie spotkania. Zapłaciliśmy za to bardzo wysoką cenę - powiedział po meczu trener Jagiellonii, Ireneusz Mamrot.
Jego podopieczni bardzo przeżyli tę porażkę. W szatni było widać ogromne rozczarowanie
- W szatni była cisza. Każdemu podałem rękę. Myślę, że czasami trzeba poczekać i dopiero następnego dnia porozmawiać z zespołem. To jest porażka w finale. Nie ma słów, które pocieszą drużynę w takim momencie - dodał Ireneusz Mamrot
Jagiellonia o europejskie puchary może powalczyć w ekstraklasie. Prawo gry na europejskiej arenie daje lokata czwarta, na której obecnie znajdują się żółto- czerwoni.