- W związku z tym jesteśmy w stanie w pełnej obsadzie personelu od soboty rano (godz. 8) przyjmować pacjentki do porodów - informuje Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowy USK w Białymstoku. - Otwiera się również patologia ciąży i wszystkie pozostałe elementy położnictwa i neonatologii.
Czytaj także: W woj. podlaskim z powodu grypy zmarły dwie osoby. Specjaliści przypominają: "Musimy się szczepić"
W sobotę na zwolnieniach lekarskich będzie 60 pielęgniarek położnych. W piątek zakończyły się zwolnienia u 6 osób, dwie osoby przedłużyły absencję, dziś zwolnienia kończą się u kolejnych 8 położnych, które powinny wrócić do pracy. W poniedziałek większość zwolnień się kończy.
Na dzień dzisiejszy w szpitalu znajdują się trzy pacjentki na patologii ciąży i łącznie 12 noworodków na oddziale wcześniaków i reanimacji.
ZOBACZ TAKŻE: Szpital powiatowy w Łapach. W placówce otwarto nową część zabiegową [ZDJĘCIA]
Od poniedziałku porodówka na USK nie przyjmowała nowych pacjentek z powodu małej liczby położnych. W środę dyrektor placówki Marek Karp zwołał konferencję prasową. Dowiedzieliśmy się, że co godzinę zbierał się sztab kryzysowy, a dyrekcja przygotowywała scenariusz awaryjny. Miał on zostać wprowadzony, gdy liczba położnych nie pozwoli na zapewnienie opieki.
Co jest powodem masowych zwolnień lekarskich? Szpital nic nie wie, żeby miało to związek z jakąkolwiek akcją protestacyjną.
Od kwietnia 2017 roku szpital przystąpił do Programu Koordynowanej Opieki nad Kobietą Ciężarną (KOC), który łączy prowadzenie ciąży z gwarancją późniejszego odebrania porodu w danej placówce. Spowodowało to skokowy wzrost liczby kobiet zgłaszających się do porodu w USK. Z nieoficjalnych informacji wynika, że pielęgniarki są przemęczone i niezadowolone ze swoich wynagrodzeń.
Zobacz także: Zenek Martyniuk został dziadkiem. Daniel pokazał córkę. Wiadomo, jak będzie miała na imię [ZDJĘCIA]
Jak informuje Katarzyna Malinowska-Olczyk, każdego miesiąca w USK rodzi się średnio ponad 200 dzieci, w ubiegłym roku na świat przyszło 2462 dzieci.