Zgłoszenie o pożarze strażacy otrzymali w niedzielę o godz. 22.29. Przy ul. Narwiańskiej w Choroszczy (pow. białostocki) palił się murowany dom. Po dojeździe na miejsce pierwszych zastępów straży pożarnej, okazało się, że cały budynek stoi w ogniu. Strażacy mieli informacje, że w środku przebywa troje dzieci i jedna osoba dorosła. - Po częściowym przygaszeniu ognia i przeszukaniu domu odnaleziono i ewakuowano wszystkich poszkodowanych (3 dzieci oraz dorosły mężczyzna; wszyscy bez funkcji życiowych - poinformował mł. bryg. Piotr Chojnowski, rzecznik prasowy Podlaskiego Komendanta Wojewódzkiego PSP. Ofiary tego tragicznego pożaru w Choroszczy to 45-letni mężczyzna oraz troje dzieci. 3-letni chłopczyk, 8-letnia dziewczynka i 10-letni chłopiec.
Dlaczego doszło do tragedii? Więcej: Weronika, Antoś i Stefanek zginęli razem z ojcem. Wstrząsające odkrycie przy zwłokach 45-latka. Rodzinny horror w Choroszczy
Tragiczny pożar w Choroszczy. Ojciec i 3 dzieci nie żyją
O wybuchu pożaru strażaków powiadomiła matka dzieci i żona mężczyzny. Jednak pierwsze zgłoszenie (kilka minut przed pożarem) otrzymali policjanci. Kobieta wybiegła z domu i zadzwoniła na policję mówiąc, że jej mąż się awanturuje. Gdy funkcjonariusze zjawili się na miejscu, dom już płonął. Funkcjonariusze nie mieli możliwości wejść do środka. Nie wiadomo, jak doszło do pożaru. Ustalą to biegli z zakresu pożarnictwa. Budynek spłonął doszczętnie.
Aktualizacja, wtorek (28.02): Prokuratura prowadzi śledztwo, które dotyczy "dokonania zabójstwa i doprowadzenia do pożaru". Główna obecnie hipoteza zakłada, że 45-letni mężczyzna podpalił dom, a w pożarze zginął on i trójka jego dzieci.