Zabójstwo w Trześciance. Ruszył proces w Sądzie Okręgowym w Białymstoku

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz / Super Express

Zabójstwo w Trześciance. MORDERCA próbuje zrzucić WINĘ na turystkę? [ZDJĘCIA, WIDEO]

2020-06-11 5:11

Do krwawej zbrodni we wsi Trześcianka (woj. podlaskie) doszło na początku września ub.r. Do domu Sergiusza Płoszczuka (+74 l.) wtargnął wtedy 42-letni mieszkaniec sąsiedniej wsi Soce i – jak ustalili śledczy – skatował starszego pana metalowym prętem. W Sądzie Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces. Oskarżony Marcin I. nie przyznaje się do zabójstwa, a winą za nie próbuje obciążyć tajemniczą turystkę Małgorzatę.

74-letni Sergiusz Płoszczuk i jego żona Lucyna (70 l.) mieszkali wówczas w Nidzicy (woj. warmińsko-mazurskie), ale od lat każde lato spędzali w rodzinnym domu mężczyzny w urokliwej wsi Trześcianka na Podlasiu. Rok 2019 był pierwszym, gdy pani Lucyna nie mogła towarzyszyć mężowi, z którym przeżyła ponad pół wieku.

– Zachorowałam, miałam rehabilitację i nie mogłam wtedy przyjechać do Trześcianki – opowiada 70-latka. – Gdybym wtedy tam była, pewnie i mnie nie byłoby już na świecie – dodaje ze łzami w oczach.

2 września do domu pana Sergiusza zawędrował mieszkający w oddalonej o 3 km wsi Soce Marcin I. (42 l.). Mężczyźni znali się, bo młodszy z nich często pomagał starszemu w różnych pracach w gospodarstwie. Według śledczych feralnego dnia skatował 74-latka metalowym prętem, a zakrwawionego usiłował zaciągnąć do auta. Został spłoszony przez sąsiadkę, uciekł i ukrywał się w okolicznych lasach. Został zatrzymany przez policję po całonocnych poszukiwaniach.

Marcin I. od początku śledztwa nie przyznawał się do winy i odmawiał śledczym wyjaśnień. Zaczął mówić dopiero podczas pierwszej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Białymstoku w środę 10 czerwca.

– Ja go nie zabiłem – oznajmił na wstępie, by następnie drobiazgowo przedstawić sądowi swoją wersję wydarzeń.

Tamtego dnia – opowiadał oskarżony – spotkał turystkę Małgorzatę z Gdańska. Zaoferował, że oprowadzi ją po okolicy. Kobieta zgodziła się, chętnie także – według jego słów – wypiła z nim wódkę. Potem we dwoje odwiedzili pana Sergiusza i tam, po wypiciu kolejnej butelki, turystka miała okraść gospodarza. Zły 74-latek miał ją wtedy zamknąć w chlewiku i miało dojść do szarpaniny. Pomijając malownicze szczegóły, Marcin I. zarzekał się przed sądem, że nie zabił, lecz usiłował ratować pobitego pana Sergiusza. Kiedy mu się to nie udało, bojąc się o swój los recydywisty, uciekł.

Proces się nie skończył i nie wiadomo jeszcze, czy sąd da wiarę słowom 42-latka. Na rozprawie w przyszłym tygodniu swoją wersję przebiegu zdarzeń przedstawić ma tajemnicza turystka Małgorzata.

Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj!

Sąd Okręgowy w Białymstoku. Ruszył proces Marcina I. (42 l.) o zabójstwo pana Sergiusza (74 l.) – oskarżony nie przyznaje się do winy