W niedzielę (13 października) w miejscowości Nowodziel doszło do tragicznego pożaru. Spłonął drewniany dom z przyległym do niego budynkiem inwentarskim. - Pożar zaczął się prawdopodobnie od zapalenia sadzy w kominie - przypuszcza Krzysztof Chlistowski (47 l.), sąsiad. - Zbyszek musiał zatruć się czadem i nie dał rady samodzielnie się wydostać. Kiedy zobaczyłem dym wydobywający się z domu sąsiadów, natychmiast pobiegłem na pomoc. Ale sytuacja pogarszała się z sekundy na sekundę. Budynek błyskawicznie stanął w płomieniach. Zobaczyłem, że siostra Zbyszka wyprowadza ich mamę, Irenę - relacjonuje pan Krzysztof.
Tragiczny pożar we wsi Nowodziel. "Strażacy przybyli bardzo szybko. Niestety, za późno dla Zbyszka"
- Ratuj Zbyszka! - wołała kobieta do sąsiada. Pan Krzysztof wbiegł do środka, ale poczuł, że nie da rady pomóc. - Dym był tak gęsty, że nie dało się oddychać, nic nie było widać - opowiada pan Krzysztof. - Uczucie porażki było straszne. Ale nawet nie wiem, czy udałoby mi się go wydostać gdybym do niego dotarł. To był przecież olbrzymi facet - ponad 2 metry wzrostu! - dodaje mężczyzna.
Ludzie zaczęli polewać wodą sąsiednie domy, żeby ogień nie przeniósł się też na nie. - Strażacy przybyli bardzo szybko. Niestety, za późno dla Zbyszka - wzdycha Chlistowski.
Po przybyciu na miejsce zdarzenia pierwszych dwóch zastępów z OSP Kuźnica stwierdzono budynek mieszkalny drewniany z dobudowaną częścią gospodarczą objęty całkowicie pożarem. Płomienie wydostawały się z częściowo zawalonej części dachu oraz przez boczne okna części mieszkalnej. Na zewnątrz znajdowały się dwie kobiety, które ewakuowały się z budynku przed przybyciem jednostek ochrony przeciwpożarowej - informują strażacy z KP PSP w Sokółce
Strażacy znaleźli w kuchni nieprzytomnego mężczyzną, którego natychmiast wyniesiono na zewnątrz. Niestety przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon 46-latka.
Zbigniew Marculewicz nie żyje. Zginął w tragicznym pożarze domu
We wsi Zbyszka lubili wszyscy. Do niedawna był gwiazdą sportu, ale na wsi nie gwiazdorzył. - Wiedzieliśmy, że tęsknił do dawnego życia, ale był bardzo dobrym sąsiadem. Z każdym porozmawiał, każdemu coś doradził. Pewnie mógł robić karierę w wielkich miastach, ale wrócił i opiekował się mamą, która mocno podupadła na zdrowiu - mówi nam jeden z mieszkańców wioski.
Zbigniew Marculewicz był w swojej karierze zawodnikiem wielu polskich drużyn, m.in. Polpharmy Starogard, ŁKS Łódź, Siarki Tarnobrzeg i Unii Tarnów. Występował na pozycji środkowego. Karierę sportowa zakończył w 2020 roku.