- Po 4 latach przerwy otwarto przejście graniczne w Kuźnicy Białostockiej.
- Zamknięcie granicy doprowadziło do poważnej zapaści gospodarczej w miejscowości.
- Handel, transport i życie codzienne praktycznie zamarły.
- Mieszkańcy podkreślają, że wszyscy dotkliwie odczuli skutki zamknięcia.
- Lokalny przedsiębiorcy działali „na pół gwizdka”, walcząc o przetrwanie.
- Powrót kierowców i ruchu na przejściu daje mieszkańcom nadzieję na odbudowę.
- Pierwsze oznaki ożywienia widać na parkingach i w lokalnych biznesach.
- Mieszkańcy liczą, że handel wróci do poziomu sprzed 2021 roku.
Wszyscy to odczuliśmy - mówi Jan Zubiel (82 l.), emerytowany krawiec - Ja miałem emeryturę, więc nie rozpaczałem jak inni. Ale wynajmowałem działkę pod kantor i magazyn towarów, które tętniły życiem. Jak zamknęli granicę, wszystko padło jak rażone piorunem - opowiada. Żal mu było patrzeć, jak wszystko umiera. Młodzi stracili wszystko, nad czym pracowali i co budowali. Do listopada 2021 tu był ciągły ruch, byli ludzie. A potem wydarzyły się rozruchy na granicy, atak migrantów. Rząd w odwecie zamknął Białorusinom przejście. - A my dostaliśmy rykoszetem. Zostaliśmy poświęceni. Nagle zrobiła się tu taka cisza, aż dzwoniło w uszach. To była śmierć naszego miasta - opowiada pan Jan.
Czytaj też: Drogowe przejścia z Białorusią w Kuźnicy i Bobrownikach znowu otwarte
Zamknięcie przejść uderzyło w lokalne bary, hoteliki i sklepy. Wielu właścicieli trzymało się resztkami sił. - Ciągnęliśmy na pół gwizdka, a czasem nawet na ćwierć - mówią. Dziś jednak w ich głosach znów słychać nadzieję. Pierwsi kierowcy pojawili się szybciej, niż ktokolwiek zdążył przygotować promocje na kawę czy hot-dogi.
Otwarcie przejść sprawiło, że okolica zaczyna powoli pulsować życiem. Na parkingach znów widać ruch, a mieszkańcy mówią, że pierwszy raz od dawna mają powód, by patrzeć w przyszłość z optymizmem.
Czy wróci dawny handel? Czy znów będzie tak, jak przed zamknięciem? - Oby! - mruga pan Jan. - Może Kużnica nie jest jeszcze spisana na straty.