Do pożaru doszło w czwartek (5.05) nad ranem. Jak poinformował rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku Piotr Chojnowski, paliła się winda na parterze 10-piętrowego bloku. - O godz. 2 w nocy usłyszałam huk, wstałam i wtedy poczułam swąd - powiedziała reporterowi Super Expressu pani Elżbieta Sowul (64 l.), mieszkanka VII piętra. - Od razu pomyślałem, że coś stało się z windą, bo już przed świętami były z nią problemy, fiksowała, albo stała, albo jeździła z góry na dół i z powrotem. Ubrałam się, pomogłam ubrać się mojemu niepełnosprawnemu mężowi, a policjant pomógł mi go sprowadzić na dół po schodach. Wiele razy informowaliśmy administrację, że są kłopoty z tą windą, psuła się, nie domykał się drzwi. Mówiłam, że wcześniej czy później dojdzie do tragedii. Na miejscu pojawili się strażacy. W związku z dużym zadymieniem podjęta została decyzja o ewakuacji lokatorów (40 osób) z całego pionu budynku, nikt z nich nie doznał obrażeń. Jednak po ugaszeniu i otwarciu windy, w jej wnętrzu znaleziono całkowicie zwęglone zwłoki, najprawdopodobniej mężczyzny, na razie w nieustalonym wieku. Według wstępnych informacji, winda od środy była wyłączona z użytkowania. W akcji wzięło udział m.in. siedem jednostek straży pożarnej.
Czytaj też: Leśna bimbrownia na Podlasiu zlikwidowana. Pod ziemią niespodzianka. Szok! [WIDEO]
Według nieoficjalnych informacji uzyskanych od świadków zdarzenia mężczyzna, który spłonął był bezdomny, a pożar zajął się od niedopałka papierosa. Obecnie trwa rozbiórka windy i jej remont. Prokuratura Rejonowa w Suwałkach w czwartek, ze względu na brak materiałów nie udziela informacji w tej sprawie.