14-osobowa rodzina zatruła się marihuaną podczas wigilii. Pan Wiesław ujawnia szczegóły. "Powoli zaczęliśmy łączyć fakty"
Przy wigilijnym stole zebrała się cała rodzina pana Wiesława. Jego 78-letnia mama, 4 dzieci z małżonkami oraz 4 wnucząt, w wieko od 3 do 9 lat. Usiedli do stołu około 16:00, a już o 17:00 poczuli, że dzieje się coś dziwnego. Pierwsza córka, poskarżyła się na zawroty głowy. Po chwili wszyscy doznaliśmy podobnych sensacji.
- Uznałem, że to może być zatrucie czadem. Wiedziałem, że jeśli to czad, to nie ma chwili do stracenia! Błyskawicznie ewakuowaliśmy się z domu - wspomina pan Wiesław.
Wezwani strażacy nie stwierdzili jednak groźnego gazu. Objawy nie ustępowały. Medycy zaczęli podejrzewać silne zatrucie pokarmowe. – Pomyślałem, że jeśli to grzyby, to może być bardzo źle! – mówi mężczyzna. - W całej Polsce nie znajdzie się 14 wątrób na przeszczepy dla nas. Rodzinę przewieziono do 4 szpitali w województwie. W szpitalach, na szczęście, wykluczono zatrucie grzybami - dodaje.
W końcu padło pytanie o to, czy rodzina zażywała marihuanę.
- Byliśmy w szoku. Przecież to niemożliwe! Powoli zaczęliśmy jednak łączyć fakty. Moja śp. żona dzielnie walczyła z nowotworem. Miała chemioterapie, a jako środek pomocniczy, zażywała olejek konopny. Łagodził trochę ból, pomagał na stress. Wolała to niż morfinę. Zażywała krople, obolałe stawy smarowała tym olejkiem rozpuszczonym w oliwie. Ostatnia butelka została w lodówce. Zapomniałem o niej. Kupiłem na święta dwie butelki oliwy. Widać ktoś nieświadomie użył tej z konopiami medycznymi zamiast otworzyć nową... Rano objawy ustąpiły, wypisano nas ze szpitala. I wtedy dowiedzieliśmy się, że cała Polska słyszała już o naszym wypadku. Niektóre portale wymyślały nawet głupie, prześmiewcze tytuły. To było naprawdę bardzo nieprzyjemne - mówi pan Wiesław.