Do tego zdarzenia doszło na początku wakacji w 2019 roku na terenie gminy Tykocin koło Białegostoku. 8-letnia dziewczynka rano sama wyszła z pokoju i próbowała bawić się z psem (w typie owczarka niemieckiego), który należał do właścicielki gospodarstwa agroturystycznego. Zwierzak biegał luzem po posesji i nie miał kagańca. Pies w pewnym momencie rzucił się na dziecko. Dziewczynka doznała ona rozległych ran kąsanych na głowie i twarzy.
Sąd pierwszej instancji uznał właścicielkę ośrodka za winną tego, że nieumyślnie naraziła 8-latkę na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, bo jako organizatorka letniego obozu nie zapewniła dostatecznej opieki nad tym dzieckiem. Sąd warunkowo umorzył postępowanie na rok, zasądził też 8 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanej dziewczynki. Jak informuje PAP, wyrok zaskarżył obrońca i sama oskarżona; chcą uniewinnienia. - Oskarżona broń Boże nie przerzuca odpowiedzialności za to całe zdarzenie na 8-letnie dziecko - podkreślał w mowie końcowej obrońca Jakub Zaborowski. Mówił, że miała ona doświadczenie w organizacji takich przedsięwzięć (turnusy dla dzieci w miejscu, gdzie są różne domowe i gospodarskie zwierzęta), a jej działalność była "nagradzana, ceniona i bezpieczna".
Czytaj też: Kolno. 64-latka wyprowadzała psa bez kagańca. Doszło do nieszczęścia. Pies rzucił się na kobietę
Prokuratura i pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (matki dziecka) chcą utrzymania wyroku. Pełnomocnik mówił, że oskarżona prowadziła działalność na własny rachunek i odpowiadała za bezpieczeństwo dzieci. Mówił również, że wystarczyło założyć psu kaganiec lub zamknąć go w kojcu, by nie doszło do nieszczęścia. Wyrok ma być ogłoszony jeszcze w poniedziałek.
Aktualizacja:
Sąd Okręgowy w Białymstoku wyrok utrzymał, oddalając apelacje obrońcy i samej oskarżonej zmierzające do uniewinnienia. "Ten materiał dowodowy jest jednoznaczny, i sąd rejonowy ocenił go całkowicie prawidłowo" - mówił w ustnym uzasadnieniu sędzia Wiesław Żywolewski.