W środę przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się proces w tej głośnej sprawie. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu. Do tej przerażającej zbrodni doszło w sierpniu 2001 roku. 30-letnia Agnieszka wracała wieczorem do domu, gdy została zaatakowana na białostockim osiedlu Sienkiewicza. Sprawca dusił ją, ręce skrępował częściami garderoby i próbował zakneblować. Gdy straciła przytomność - zgwałcił. Napaść miała miejsce tuż przy bloku, w którym mieszkała. Stało się to po tym, jak odprowadziła kuzynkę na przystanek autobusowy. W okolicy kręciło się wtedy sporo osób. Nikt jednak niczego nie zauważył. Dopiero spacerująca z psem mieszkanka osiedla natknęła się przypadkiem na leżącą bez przytomności w krzakach roznegliżowaną kobietę. 30-latka zmarła po kilku miesiącach w szpitalu.
Zabójstwo pielęgniarki w Białymstoku. Zatrzymanie podejrzanego po 20 latach od zbrodni
W prowadzonym wówczas śledztwie sprawcy gwałtu, rozboju (ofiara została ograbiona z biżuterii) i zabójstwa nie udało się ustalić. Po roku od zbrodni postępowanie prokuratorskie zostało z tego powodu umorzone. W 2020 roku do sprawy wrócili jednak policjanci zajmujący się trudnymi, nierozwikłanymi dotąd sprawami kryminalnymi z tzw. Archiwum X i Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
Mariusz P. nie przyznaje się do winy. Obrona chce uniewinnienia
Podejrzewany o tę zbrodnię Mariusz P. w czerwcu 2021 został zatrzymany w Wielkiej Brytanii. Okazało się, że przez kilkanaście lat mieszkał w pobliżu Manchesteru. W Polsce mężczyzna usłyszał zarzuty gwałtu, zabójstwa i rozboju. Zarówno w śledztwie, jak i przed sądem nie przyznał się. Brał udział tylko w pierwszej rozprawie, w środę również nie został doprowadzony do sądu z aresztu. Głównymi dowodami oskarżenia są ślady DNA. Wskazały one na oskarżonego po porównaniu danych z bazą brytyjską, bo mężczyzna był tam notowany.
Prokurator Agnieszka Kalisz-Kapelko swoją mowę końcową zaczęła od przypomnienia, że potencjalny sprawca był przez policję i prokuraturę poszukiwany przez 20 lat. - Mieli tak dużo, jego profil genetyczny, jego DNA, a mimo to sprawcy nie było - podkreślała. Szczegółowo opisywała przebieg zbrodni i późniejsze działania organów ścigania. Z zebranych w śledztwie dowodów wynika, że napastnik zaatakował z tyłu, zasłonił ofierze usta i nos, potem ją dusił. Tak doszło do poważnego niedotlenienia mózgu, a po pół roku w śpiączce - do zgonu.
Obrońca Mariusza P.: "Dziś jest to człowiek zupełnie inny, który ma inne wartości"
Obrona chce uniewinnienia. W mowie końcowej mec. Andrzej Charkiewicz mówił o potencjalnym sprawcy zbrodni a nie o swoim kliencie, bo ten nie przyznaje się. W jego ocenie jest szereg wątpliwości, dotyczących przede wszystkim zamiaru działania tego sprawcy i jego motywu. Ocenił, że nie można mówić nawet o zamiarze ewentualnym zabójstwa, a sprawca chciał jedynie obezwładnić ofiarę, by dokonać gwałtu.
Zobacz też: Białystok. Mecenas zamordował aplikantkę. Marta strasznie cierpiała. Umarła w Nowy Rok
Obrońca mówił również - na wypadek, gdyby sąd uznał winę jego klienta - że do zbrodni doszło ponad 20 lat temu. - Czy my dziś będziemy osądzali takiego samego człowieka, który wtedy popełnił tenże czyn zabroniony? (...) Uważam, że dziś jest to człowiek zupełnie inny, który ma inne wartości - dodał.
Bliscy zmarłej chcą w tej sprawie 500 tys. zł w formie obowiązku naprawienia szkody, zadośćuczynienia za doznaną krzywdę lub nawiązki. Wniosek popiera prokuratura, obrona jest mu przeciwna.