Do rozboju doszło latem 2021 roku. Wszystko zaczęło się jeszcze w trakcie podróży z Wielkiej Brytanii do Polski. Białostoczanin Andrzej T., który pracował za granicą jako stolarz zabrał ze sobą gruby plik funtów brytyjskich o wartości blisko 80 tys. zł. Nie były to tylko jego oszczędności, ale też pieniądze powierzone mu przez znajomych, które miał przekazać ich rodzinom w Polsce. W podróży do kraju towarzyszył mu Grzegorz W. Białostoczanin miał go poprosić o pomoc w uniknięciu kłopotów z przewozem dużej ilości gotówki. Chodziło o jej rozdzielenie i przeniesienie przez kilka osób podczas odprawy paszportowo-celnej. Grzegorz W. miał później przekazać znajomym informację, że białostoczanin ma przy sobie sporo gotówki.
Rozbój na osiedlu
Mężczyzna był śledzony w drodze z Warszawy do Białegostoku przez mężczyzn pochodzących z owianych złą legendą Wołomina, Pruszkowa i Żyrardowa. Jak wynikało z aktu oskarżenia, na osiedlu Zielone Wzgórza został brutalnie pobity przez trzech napastników. Sprawcy zdołali zabrać mu pieniądze, które miał przy sobie w portfelu (równowartość w funtach 6,5 tys. zł), ale nie dali rady odebrać mu torby, w której miał znacznie większą gotówkę, bo równowartość 70 tys. zł.
Prokuratura objęła to zarzutem, ale sąd uznał jednak, że próby kradzieży torby nie było, a sprawcy nastawili się na kradzież portfela, bo prawdopodobnie nie wiedzieli lub nie założyli, że większa gotówka jest w torbie. Jak mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Kochanowski, gdyby o tym wiedzieli, napadnięty i pobity mężczyzna nie dałby już rady temu zapobiec.
Pojechali za mężczyzną do Białegostoku
Sąd uznał, że rzeczywiście doszło do "wystawienia" ofiary przez jego znajomego, w planie był napad jeszcze w Warszawie, ale nie było okazji, by go dokonać, dlatego trzej oskarżeni pojechali za mężczyzną do Białegostoku. - Taką okazję znaleźli dopiero wtedy, kiedy pokrzywdzony wysiadł z autobusu MPK i udawał się do swego miejsca zamieszkania - mówił sędzia Kochanowski.
Wszyscy oskarżeni - a nie tylko trzy osoby, które rzeczywiście napadły na białostoczanina - zostali skazani za udział w rozboju. Sąd uznał, że nie było pomocnictwem, a udziałem w przestępstwie również "wystawienie" późniejszej ofiary, jak też działania kobiety, która była kierowcą, przywiozła i zabrała z Białegostoku tych mężczyzn, którzy dokonali napadu.
Prokuratura chciała surowszych kar
Sąd w Białymstoku skazał oskarżonych na kary od czterech do sześciu lat więzienia. Wszyscy już wcześniej byli karani. Czterech mężczyzn i kobieta, mieszkańcy okolic Warszawy, mają też zapłacić napadniętemu ponad 11 tys. zł w ramach naprawienia szkody oraz 10 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok Sądu Rejonowego w Białymstoku nie jest prawomocny. Prokuratura chciała surowszych kar, obrona - uniewinnienia.