Monika Sz. studiowała prawo w Gdańsku, odbywała też praktyki w jednej z kancelarii adwokackich. Swój wolny czas z pasją poświęcała służąc w szeregach strażaków ochotników w Jeleniewie (woj. podlaskie).
– Zdolna, oddana, z wiecznym uśmiechem na ustach – wspominają 23-latkę strażacy i znajomi.
Dzień przed tragedią Monika bawiła się na weselu brata i swojej przyjaciółki w Wiżajnach. Następnego dnia, 19 lipca, wraz z mamą i siostrą zebrały pozostałe po imprezie napoje, ciasta i alkohole, i zawiozły je do domu rodziców panny młodej w Andrzejewie. Za kierownicą rodzinnego kombi siedziała Monika. Zaparkowała na betonowym podjeździe przy gospodarstwie położonym na pagórkowatym, charakterystycznym dla tego regionu terenie.
Nagle auto zaczęło się staczać, z każdą chwilą nabierając coraz większej prędkości. Matka i córki próbowały je powstrzymać, ale gdy spostrzegły, że to niemożliwie, dwie z nich odskoczyły. Tylko obyta ze strażackim trudem Monika walczyła do końca. I to ją zgubiło. Półtoratonowe rodzinne kombi przygniotło ją do koła zaparkowanego w dole ciągnika.
– Nie było nawet śladu krwi – opowiadają świadkowie wypadku.
Monika miała złamaną nogę i rozległe urazy wewnętrzne. Zapadła w śpiączkę i mimo wysiłków lekarzy zmarła po ośmiu dniach cierpienia w szpitalu.
Wciąż nie wiadomo, dlaczego auto stoczyło się z górki – śledczy zajmujący się tą sprawą czekają jeszcze na opinię biegłych. Sekcja zwłok zaplanowana jest na poniedziałek 3 sierpnia.
Pogrzeb 23-letniej Moniki
Uroczystości pogrzebowe rozpoczną się 4 sierpnia o godz. 9:30 w kaplicy przy ul. Wyszyńskiego 4 w Suwałkach (wystawienie). Po Mszy św. o godz. 11:30 ciało zostanie przewiezione do kremacji.
Msza św. pogrzebowa odbędzie się 5 sierpnia w kościele parafialnym pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jeleniewie o godz. 15. Urna z prochami zostanie złożona w grobie na cmentarzu w Jeleniewie.