- Wszystko zaczęło się, gdy pokrzywdzony otrzymał SMS-a z mrożącą krew w żyłach informacją: „Jeśli w ciągu 48 godzin nie przygotuje 2 milionów, jego małoletnie dziecko zostanie porwane” - informuje Iwona Jurkiewicz z CBŚP. - O tym, że autor wiadomości nie żartuje, świadczył fakt, że wiedział m.in. jak ma na imię dziecko pokrzywdzonego.
Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że zarówno szantażysta, jak i nękana przez niego rodzina to mieszkańcy Białegostoku. Ze względu na dobro pokrzywdzonych Prokuratura i CBŚP nie zdradzają szczegółów. Wiadomo tylko, że chodzi o rodzinę majętną.
Czytaj też: Suwałki. Sędzia oskarżony o kierowanie autem po alkoholu. Doprowadził do kolizji i uciekł
- Od początku było wiadomo, że sprawa nie jest żartem, a szantażysta umiejętnie maskował swoją tożsamość - mówi prok. Adam Białas z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Dodaje, że śledztwo było skomplikowane i zaangażowało kilkudziesięciu funkcjonariuszy CBŚP i policji. - Zatrzymany 23-latek przyznał się do winy. Objęto go m.in. nadzorem policyjnym i zakazem zbliżania się do poszkodowanych - informuje prok. Białas.
Jak informuje nadkom. Iwona Jurkiewicz szantażysta żądając 2 mln, nie podał w SMS-ie waluty, w jakiej mają być wypłacone pieniądze.
Czytaj też: Andrzejewo. Samochód przygniótł 23-letnia strażaczkę do ciągnika. Straszna śmierć [ZDJĘCIA]
W Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku, zatrzymanemu 23-latkowi przedstawiono zarzuty dotyczące przygotowania do wzięcia zakładnika w osobie małoletniego dziecka i usiłowania wymuszenia rozbójniczego (w zakresie okupu). Tego typu czyn zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 3, zaś wymuszenie rozbójnicze do lat 10.