Ciało 30-latki znaleziono na początku maja 2021 roku w mieszkaniu na osiedlu Nowe Miasto. To mieszkanie należące do oskarżonego i to on powiadomił służby (dopiero kilka dni po śmierci kobiety, sąd przyjął, że do zabójstwa doszło 27 kwietnia). Zmarła, która była życiową partnerką 45-latka, i od 2019 roku z nim mieszkała, miała poważne obrażenia klatki piersiowej, wskazujące na użycie siły fizycznej.
Znęcał się nad konkubiną
Mężczyzna został zatrzymany, postawiono mu zarzuty znęcania się fizycznego i psychicznego nad konkubiną i jej zabójstwa. Ustalając relacje łączące tę parę w czasie kilkuletniego związku, sąd pierwszej instancji przesłuchał w procesie m.in. dużą grupę sąsiadów. Wszyscy mówili o awanturach, które słyszeli przez ściany, głośnej muzyce podczas alkoholowych imprez, wzywaniu policji, która najczęściej nie była wpuszczana do środka. Była mowa również o odgłosach uderzeń (o ściany, podłogę) i krzykach mężczyzny - ale też niektórzy słyszeli wołanie kobiety o pomoc - oraz o tym, że 30-latka była widywana przed blokiem lub na schodach, gdy była siłą wyrzucana z mieszkania.
Zobacz też: Zabójstwo pielęgniarki w Białymstoku. Mariusz P. usłyszał wyrok
Sąd Okręgowy w Białymstoku przyjął, że kobieta była ofiarą przemocy domowej, a brutalnie bijąc i maltretując partnerkę, sprawca działał z zamiarem nie bezpośrednim, a ewentualnym zabójstwa, tzn. niejako przewidywał i godził się z tym, że swoimi działaniem doprowadzi do zgonu. Sąd ocenił, że do brutalnego pobicia (biegli powołani w sprawie mówili, że takie obrażenia spotykają przy wypadkach komunikacyjnych), doszło pod wpływem impulsu, złości czy frustracji.
Wyrok: 16 lat więzienia
Skazał oskarżonego na karę łączną 16 lat więzienia. Wyrok zaskarżyły wszystkie strony. Sąd apelacyjny uznał wysokość kary więzienia za właściwą, zgodził się też z oceną, że sprawca działał z zamiarem ewentualnym zabójstwa. Uzasadniając wyrok sędzia Jerzy Szczurewski zwracał uwagę, że zdarzenie - przynajmniej w początkowej fazie - nie różniło się od wcześniejszych awantur, bo zaczęło się od szarpania i wyzwisk. Potem sprawca użył siły. - Przewidywał możliwość skutku śmiertelnego i na to się godził - dodał sędzia, wskazując też na dysproporcję wagi i wzrostu między mężczyzną i jego konkubiną. Sąd apelacyjny zmienił jedynie kwotę zadośćuczynienia przyznaną synowi ofiary, obniżając ją z 300 tys. zł do 100 tys. zł. Sędzia określił pierwotną wysokość tej kwoty mianem "z nieba wziętej".