Do incydentu doszło w sierpniu 2019 roku na osiedlu Wygoda. Młody mężczyzna wyjeżdżając tyłem z parkingu przed sklepem zajechał drogę prawidłowo jadącemu 59-latkowi. Po wymianie zdań kierowca, który miał złamać przepisy drogowe, wyciągnął pistolet-wiatrówkę, oddał strzał, po czym odjechał. Trafił mężczyznę w czoło. Na szczęście wszystko skończyło się na wyjęciu śrutu i dwóch szwach. Nie było potrzeby hospitalizacji. Po kilku godzinach zatrzymano strzelca (obecnie w wieku 22 lat) oraz trzy inne młode osoby, które były z nim wtedy w samochodzie. Po przesłuchaniu w charakterze świadków, zostały zwolnione. Odnaleziona i zabezpieczona została broń, z której miał paść strzał, a której sprawca próbował się pozbyć. Jak opisywała wtedy policja, to wiatrówka o wyglądzie pistoletu.
Jak informuje PAP, prokuratura postawiła młodemu kierowcy zarzut narażenia innego człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i spowodowanie obrażeń (według zapisu Kodeksu karnego, chodzi o naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia na czas nie dłuższy niż 7 dni). Dodatkową kwalifikacją prawną było przyjęcie, że występek miał charakter chuligański. Sąd rejonowy skazał oskarżonego na rok więzienia, wykonanie tej kary zawieszając jednak na 4 lata, orzekł też 8 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz kierowcy, który został trafiony śrutem.
Wyrok zaskarżyły obie strony. Obie powoływały się na rażącą niewspółmierność kary. Prokuratura uważała, że wyrok był zbyt łagodny i ponowiła wniosek o karę więzienia bez zawieszenia. Obrona stała na stanowisku, że rażąca niewspółmierność polega na tym, że kara jest zbyt surowa, a sąd nie uwzględnił wielu okoliczności łagodzących, np. tego, że sprawca był młodociany. Chciała warunkowego umorzenia postępowania karnego.
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że w tej sprawie skazany nie zasługuje na warunkowe zawieszenia wykonania kary, a tym bardziej nie ma podstaw do warunkowego umorzenia postępowania. Co do tej drugiej kwestii zwracał uwagę, że 22-latek został na początku ubiegłego roku prawomocnie skazany za udział w pobiciu.
Uzasadniając wyrok sędzia Marzanna Chojnowska przypominała, czym kierował się sąd rejonowy uznając, że można w tej sprawie wykonanie kary zawiesić. Chodziło przede wszystkim o to, że to sprawca młodociany, który przyznał się, przeprosił pokrzywdzonego, a jego działanie było nagłe i nie przemyślane.
Ale zaznaczyła, że inna jest ocena sądu odwoławczego. "Zachowanie karygodne, którego nie da się racjonalnie wytłumaczyć, niezwykle niebezpieczne (...) - te wszystko okoliczności tego czynu nie mogą być równoważne z okolicznościami łagodzącymi" - powiedziała sędzia Chojnowska. Wśród tych łagodzących wymieniła to, że wskazał on miejsce, gdzie porzucił pistolet, przyznał się, wyraził skruchę i przeprosił poszkodowanego.
Ale przypominała, że był to występek o charakterze chuligańskim, a w tym przypadku tylko wyjątkowo można wykonanie kary zawiesić, do tego sprawca uciekł z miejsca przestępstwa nie udzielając rannemu pomocy, a potem broń ukrył. "Nie można mówić, że zachodzą tutaj jakieś specjalne okoliczności, które uzasadniają zastosowanie tego warunkowego zawieszenia kary" - powiedziała sędzia Chojnowska.
Cytowała opinię biegłego dotyczącą obrażeń, który stwierdził, iż było realne zagrożenie życia lub ciężkich obrażeń. "Postrzał tego rodzaju w okolice oczodołu oznaczałby utratę gałki ocznej lub inne ciężkie kalectwo, a w okolicę skroniową (...) - penetrujący uraz czaszkowo-mózgowy" - napisał biegły. Sędzia mówiła, że ranny miał dużo szczęścia, choć do dziś odczuwa skutki psychicznego incydentu - ma stresowe zaburzenia pourazowe i przeszedł depresję.
"Więc to zdarzenie nie może być zakwalifikowane i ocenione jako pewnego rodzaju eksces, nieprzemyślane zachowanie (...) Oskarżony strzelał do człowieka, który miał samochód zaparkowany równolegle, miał otwartą szybę i była to absolutnie nieracjonalna reakcja na zdarzenie drogowe, które najpierw wywołał sam oskarżony" - dodała sędzia Chojnowska.