Białystok. Uciekł z okna prokuratury, sterroryzował sprzedawczynię w sklepie. Sąd podjął decyzję

i

Autor: KPP Białystok/wikimedia/Sąd Okręgowy w Białymstoku Białystok. Uciekł z okna prokuratury, sterroryzował sprzedawczynię w sklepie. Sąd podjął decyzję

Białystok. Wyskoczył z okna podczas przesłuchania. Prokuratura nie będzie zadowolona z wyroku

2021-08-04 20:30

Najpierw napadł na sklep z nożem w ręku, sterroryzował sprzedawczynię i zabrał kasetkę z pieniędzmi, później został zatrzymany i trafił do budynku prokuratury, z której uciekł, wyskakując przez okno. W środę (04.08.21 r.) Sąd Okręgowy w Białymstoku wydał nieprawomocny wyrok w jego sprawie. Prokuratura nie będzie zadowolona.

Białystok. O sprawie 33-letniego uciekiniera zrobiło się głośno za sprawą jego spektakularnego wyczynu. W lutym, po napaści i sterroryzowaniu sprzedawczyni w jednym z białostockich sklepów został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. Podczas przesłuchania wykorzystał moment nieobecności przesłuchującego i uciekł z budynku wyskakując przez okno.

Zobacz więcej: Białystok. Uciekł z przesłuchania w prokuraturze. Zatrzymano go po kilku dniach

Podpalacz z Zamościa. Nowe nagranie z monitoringu

W środę (04.08.21 r.) przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się proces 33-latka. Prokuratura chciała kary łącznej 6 lat więzienia; w jej ocenie zarówno samo przestępstwo w sklepie, kwalifikowane jako zbrodnia, jak i ucieczka z przesłuchania, zasługują na surową karę.

Z kolei oskarżony i jego obrońca chcieli kary możliwie łagodnej. Mężczyzna twierdził, że za wszystkim stało jego uzależnienie od narkotyków. Przed zamknięciem przewodu sądowego złożył oświadczenie o chęci - jak to ujął - samoukarania, chciał 3 lat więzienia. Sąd takiego wniosku o dobrowolne poddanie się karze nie uwzględnił; formalnie można go bowiem było złożyć jedynie na początku procesu - do czasu zakończenia składania wyjaśnień przez oskarżonego.

Mimo nieuwzględnienia wniosku, sąd okręgowy ocenił, że propozycja prokuratury jest zbyt surowa i orzekł nieprawomocnie karę łączną trzech lat więzienia - czyli dokładnie tyle, ile chciał oskarżony.

Nie było żadnych wątpliwości co do popełnienia przez oskarżonego zarzucanych mu czynów - mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Beata Brysiewicz. Wyjaśniała, że przy rozboju z użyciem noża nie miało znaczenia przekonanie ekspedientki w sklepie, czy nóż może być rzeczywiście użyty. - Samo wyciągnięcie noża już powoduje, że człowiek staje się zagrożony - dodała.

Sędzia Brysiewicz przyznała, że rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia to jedno z najpoważniejszych przestępstw karnych, ale zaznaczyła, iż sąd ma możliwość miarkowania kary, by ją indywidualizować. Wskazała, że co prawda zachowanie sprawcy "było jak najbardziej naganne i nie znajdujące usprawiedliwienia", ale nie był on na tyle agresywny, by konieczna była kara w górnych granicach ustawowego zagrożenia (sprawcy groziło do 12 lat więzienia); podobnie oceniła karę za ucieczkę z przesłuchania.

Sędzia zwracała uwagę, że oskarżony wyraził skruchę; oceniła, iż nie można w jego przypadku mówić o głębokiej demoralizacji, co skutkowałoby surowszą karą. Sąd zgodził się z opinią, że mężczyzna jest uzależniony od narkotyków, ale - tu sędzia Brysiewicz odwołała się do opinii biegłych - nie wymaga terapii uzależnień czy zamkniętego leczenia odwykowego.