IV Marsz Równości w Białymstoku. Pod hasłem "Chce misie żyć bez strachu" uczestnicy marszu ze środowisk LGBT+ i osoby ich wspierające przeszli w sobotę ulicami miasta. - Chcemy pokazać, że jesteśmy takimi samymi ludźmi jak każdy inny (...) i zasługujemy na normalne traktowanie, na nasze prawa, żeby móc kochać tego, kogo chcemy, żeby być tym, kim chcemy. Na tym nam najbardziej zależy - żeby być wolnym i być sobą - powiedziała dziennikarzom Lex, organizatorka marszu.
Obecna na marszu wiceprezydent Białegostoku Eliza Cybulko powiedziała dziennikarzom, że przyszła się solidaryzować z uczestnikami marszu, dlatego że jest ich sojusznikiem. Pełnomocnik wojewody podlaskiego ds. równego traktowania dr Konrad Szamryk dodał, że chciałby, aby "równe prawa stały się czymś oczywistym", a wciąż niestety w XXI w. trzeba jeszcze o tym przypominać.
Bezpieczeństwa podczas marszu pilnowało ok. 500 policjantów. - Podlascy policjanci wspierani przez funkcjonariuszy z Katowic, Szczecina i Bydgoszczy zabezpieczyli sobotni marsz równości jak również inne zgromadzenia, które odbywały się w centrum miasta. Kilkuset policjantów strzegło porządku i bezpieczeństwa. Zgromadzenia, które zabezpieczali policjanci odbywały się bez zakłóceń - informuje zespół prasowy podlaskiej policji.
W kilku miejscach na trasie marszu kontrmanifestacje z udziałem od kilku do 35 osób zorganizowały środowiska przeciwne LGBT+. Była też kontrmanifestacja pod białostocką katedrą, w której - w ocenie policji - wzięło udział ok. 40 osób.