Kalnica. ZATŁUKŁ żonę gołymi pięściami z zazdrości? Nie przyznaje się do winy [ZDJĘCIA, WIDEO]

2020-07-21 4:25

W Sądzie Okręgowym w Białymstoku (woj. podlaskie) trwa proces Tomasza J. (54 l.) z Kalnicy (woj. podlaskie), który – jak ustalili śledczy – przez całe lata znęcał się nad swoją żoną Anną (+48 l.), aż w końcu pobił ją śmiertelnie. – Ostrzegałem siostrę przed nim, ale ona się uparła i za niego wyszła – mówi brat kobiety Andrzej Wasilewski (63 l.). Tomasz J. od początku śledztwa idzie w zaparte i nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie za kratami.

Małżonkowie Anna i Tomasz J. prowadzili gospodarstwo rolne w Kalnicy, doczekali się syna i dwóch córek. Wszystko układało się znośnie aż do jesieni 2013 roku, gdy – jak wykazało śledztwo – rozpoczął się koszmar kobiety. Przeczytaj także: Rodzinna tragedia na Podlasiu. Zmarło małżeństwo z dwójką dzieci. Prokuratura ustaliła przyczynę pożaru [ZDJĘCIA]

– On ciągle pił i bił moją siostrę, a ona wtedy uciekała do nas do domu – opowiada brat kobiety, Andrzej Wasilewski (63 l.), mieszkający w oddalonej od Kalnicy o 9 km wsi Łubin Kościelny. – Namawiałem siostrę, aby od niego odeszła, zabrała dzieci, wynajęła mieszkanie w mieście. Proponowałem jej nawet pieniądze na start, ale ona była przez niego zastraszona – tłumaczy 63-latek.

Sytuacja pani Anny i jej córek pogorszyła się, gdy w 2016 r. zginął w wypadku samochodowym 22-letni wówczas syn małżeństwa Kamil. Tomasz J. rozpił się jeszcze bardziej i zaczął oskarżać żonę o to, że go zdradza. Był agresywny i brutalny, złamał żonie rękę, groził spaleniem, a w grudniu 2018 r. porwał do samochodu mężczyznę, którego podejrzewał o związek z małżonką, wywiózł go do lasu i tam pobił.

– Okropnie był o Annę zazdrosny, oskarżał ją o najgorsze rzeczy. Podobno to u alkoholików normalne – tłumaczy brat kobiety.

W domu rodziny wielokrotnie interweniowała policja, założono im „niebieską kartę”, a kobieta coraz częściej musiała ratować się przed mężem ucieczką z domu. W końcu we wrześniu ubiegłego roku doszło do tragedii. Tomasz J. nad ranem wezwał pogotowie, twierdząc, że po powrocie z obory do domu znalazł żonę leżącą w kałuży krwi na podłodze w kuchni. Ratownicy na widok obrażeń na ciele martwej kobiety natychmiast wezwali policję, a 54-latek trafił do aresztu.

– Uderzał po całym ciele, ale śmiertelne ciosy zadał w twarz i głowę. Ze śledztwa wynika, że był wręcz chorobliwie o żonę zazdrosny – wyjaśnia Adam Naumczuk, szef Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim.

Tomasz J. nie przyznaje się do śmiertelnego pobicia żony, ale to nie jest jedyny czyn, za który grozi mu odsiadka. Śledztwo wykazało także, że dopuścił się zniszczenia mienia, naraził Skarb Państwa na straty, nielegalnie przechowywał amunicję, a własną córkę namawiał do składania fałszywych zeznań.

Sąd Okręgowy w Białymstoku. Z zazdrości zatłukł żonę gołymi pięściami? Nie przyznaje się do winy.