Działo się to w poniedziałek w nocy. Policjanci z Suwałk otrzymali zgłoszenie, że zaginął 39-letni mężczyzna. Około godz. 21 wyszedł z domu w nieznanym kierunku. Z uwagi na silne opady śniegu rodzina nie mogła wyjechać samochodem z podwórka, aby wezwać pomoc. Nie mieli też telefonu. Wobec tego 65-letnia kobieta poszła do sąsiedniego zajazdu, aby wezwać pomoc. Zaalarmowała policjantów, którzy natychmiast pojechali do jej miejsca zamieszkania.
- Okazało się, że 39-letni syn powrócił już dwie godziny temu do domu, a matki nadal nie było - informuje oficer prasowy policji w Suwałkach. - Mundurowi natychmiast rozpoczęli działania poszukiwawcze. Warunki atmosferyczne były bardzo trudne. Wszędzie zalegał śnieg, wiał silny porywisty wiatr, intensywnie padał śnieg a temperatura powietrza spadła do 11 stopni poniżej zera.
Czytaj też: Noworodek w schowku pod wanną. 18-letnia Aleksandra zabiła swoje dziecko. Finał szokującej zbrodni w Suwałkach
W akcję zaangażowany został również przewodnik wraz z czworonożnym funkcjonariuszem Mulką. Mundurowi z psem tropiącym przeszukali teren przyległy do miejsca zamieszkania zaginionej. Mulka szybko podjęła trop za zaginioną. Po 1,5 kilometrowym tropieniu zaprowadziła przewodnika wprost do kobiety. 65-latka została odnaleziona na poboczu drogi. - Mówiła, że z powodu panujących trudnych warunków atmosferycznych straciła orientację i nie wiedziała w którą stronę ma iść. Odnaleziona mieszkanka gminy Jeleniewo bezpiecznie trafiła do domu - informuje oficer prasowy.