- Sekcja potwierdziła, że nie było żadnego udziału osób trzecich – przekazał portalowi kolniak24, Marcin Gajdamowicz, szef kolneńskiej prokuratury . - Był to zgon naturalny. Wstępnie lekarz stwierdził, że śmierć mogła nastąpić w procesie wychłodzenia organizmu.
Ciało Matusza D. znaleziono w poniedziałek 21 grudnia około godz. 15 w aucie na parkingu przed sklepem z alkoholem przy ul. 11 Listopada. Znajdowało się na tylnym siedzeniu. Wiele wskazuje na to, że 25-latek spędził w nim noc, a policję zawiadomił jego zaniepokojony znajomy.
Czytaj też: Kolno. Mateusz znaleziony martwy. Koszmar tuż przed świętami! "Wszystkim wierzył i właśnie ta naiwność go zgubiła" [ZDJĘCIA]
Mateusz mieszkał z rodzicami we wsi Kozioł niedaleko Kolna. W poprzednich latach pracował w Niemczech w budowlance. W tym roku nie wyjechał z powodu epidemii. W piątek 18 grudnia wyszedł z domu, ale cały czas miał telefoniczny kontakt z mamą. Udało nam się porozmawiać z rodzicami zmarłego mężczyzny.
Czytaj też: Grajewo. Dramat! Kobieta chodziła po mieście bez butów zimowych i kurtki
– Ostatni raz rozmawiałam z nim w niedzielę około godziny 15, prosiłam, by wpadł na obiad. Powiedział, że będzie za godzinę, ale się nie pojawił – opowiada kobieta. – Następnego dnia dzwoniłam do niego wiele razy, sygnał był normalny, ale on nie odbierał. Czułam, że coś jest nie tak.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w aucie młodego mężczyzny pełno było butelek i puszek po piwie. Mógł mieć też problemy z narkotykami. – To był dobry chłopak, szczery, pomocny. Wszystkim wierzył i właśnie ta naiwność go zgubiła – tłumaczą rodzice.