To miała być rutynowa akcja. Mateusz zginął w silosie. Potworna śmierć 34-latka

i

Autor: Tomasz Matuszkiewicz/SE To miała być rutynowa akcja. Mateusz zginął w silosie. Potworna śmierć 34-latka

Tragedia

To miała być rutynowa akcja. Mateusz zginął w silosie. Potworna śmierć 34-latka

2023-04-05 8:40

Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał dyrektora białostockiej firmy, na terenie której doszło do śmiertelnego wypadku w wysokim silosie. Sąd uznał, że jako osoba odpowiedzialna za BHP nie zapewnił on bezpiecznych warunków pracy w tym obiekcie. Wyrok to osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

Skazany ma też zapłacić po 10 tys. zł nawiązki ojcu i matce zmarłego oraz ich koszty procesowe. Wyrok nie jest prawomocny. Na jego publikacji nie było oskarżonego i jego obrońcy, więc nie wiadomo, czy będzie składana apelacja. W mowie końcowej chcieli uniewinnienia. Proces związany był z wypadkiem z czerwca 2020 roku. Mateusz S. (+34 l.) z Ropczyc na Podkarpaciu od lat zajmował się alpinizmem przemysłowym. W 2020 roku jedna z firm w Białymstoku wynajęła go do oczyszczenia betonowego, wysokiego niemal na 9 pięter elewatora zbożowego. Do jego wnętrza można dostać się tylko od szczytu. Asekurowany przez brata i współpracownika 34-latek zjechał do środka na linie i metodycznie usuwał składowane tam otręby, które zbrylowały się i zawisły na ścianach silosu. Coś poszło jednak nie tak i masy otrębów runęły panu Mateuszowi na głowę.

Czytaj też: Norbert zostawił żonę i osierocił trzy córki. Potworna śmierć [ZDJĘCIA]

Akcja ratownicza trwała dwie doby. Mimo że ciało mężczyzny udało się odnaleźć w dniu wypadku wieczorem, to zwłoki wydobyto dopiero dwa dni później. Straż pożarna informowała wtedy, że ciało znajdowało się w wąskim leju między zbitą i twardą warstwą otrębów, dlatego było trzeba najpierw usunąć zbitą masę i dopiero wtedy było możliwe podniesienie do góry i wydobycie ciała mężczyzny. W sumie z silosu wydobyto 20 ton otrębów, by dotrzeć do zmarłego.

Pracownika zgubiła rutyna?

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia mówiła, że dyrektor miał wiedzę i był przeszkolony co do zasad obowiązujących przy pracach w silosach na terenie tej firmy. Wyliczała, czego nie zrobił jako osoba odpowiedzialna za BHP. W ocenie sądu, gdyby był zapewniony co najmniej pomost, oświetlenie i osoba nadzorująca, były szanse - gdy doszło do zasypania - by pokrzywdzony mógł być uratowany. A to - jak podkreślała sędzia - były działania związane z obowiązkami leżącymi po stronie oskarżonego.

Czytaj też: Adam miał kończyć już zmianę. Tragiczna śmierć. Zostawił 14-letniego syna

Zwróciła przy tym uwagę, że sam pracownik również popełnił błędy, przyczyniając się do tragedii. M.in. nie był wpięty do liny asekuracyjnej, a główna lina nie była naprężona, mężczyzna schodził też poniżej nawisu otrębów narażając się na możliwość przysypania nimi. Odnosząc się do faktu odpięcia liny asekuracyjnej sędzia Gosiewska mówiła, być może w tym wypadku pracownika zgubiła rutyna.

Sąd Rejonowy w Białymstoku. Mateusz czyścił elewator zbożowy - zginął w jego wnętrzu zasypany otrębami.
Sonda
Uważasz, że w zakładach pracy przestrzega się BHP?