Szczegóły tragedii w Tykocinie wciąż ustalają policjanci. Z nieoficjalnych informacji, do których udało nam się dotrzeć wynika, że 14-letnia Lidia B. w piątek przed godz. 8 rano wymieniła kilka ostrzejszych zdań ze swoją mamą. Zdenerwowana kobieta miała zabrać nastolatce telefon i wyjść z domu. Chwilę potem nastolatka poszła na łąkę na tyłach posesji i tam, za zabudowaniami gospodarskimi, oblała się łatwopalną cieczą i podpaliła się. Płonącą wciąż dziewczynę ugasiła jej matka po powrocie do domu.
Śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego zabrał poparzoną dziewczynę do szpitala dziecięcego w Białymstoku. Jej stan był bardzo poważny – z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że poparzenia obejmowały nawet 90 proc. powierzchni ciała. Lekarze niestety przegrali walkę o jej życie – Lidia B. zmarła w sobotę 30 maja. Przeczytaj także: Białystok. Śmierć dziecka na ul. Konwaliowej. To pięciomiesięczne niemowlę
– Nie mogę uwierzyć, że Lidka to sobie zrobiła, nic na to nie wskazywało – opowiada ze łzami w oczach mieszkanka ulicy, przy której doszło do tragedii. – Zawsze uśmiechnięta, skromna, grzeczna, a w rodzinie była kochana i szanowana. To straszna, niezrozumiała dla mnie tragedia. Za tym dzieckiem płacze całe miasteczko – załamuje ręce kobieta.
Policja prowadzi w tej wstrząsającej sprawie śledztwo. Nikt nie został zatrzymany, ani nie usłyszał żadnych zarzutów.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj!