Białystok. Uciążliwe lokatorki muszą przymusowo sprzedać mieszkanie

i

Autor: Shutterstock Białystok. Uciążliwe lokatorki muszą przymusowo sprzedać mieszkanie

Odór, insekty, śmieci

Białystok. Uciążliwe lokatorki muszą przymusowo sprzedać mieszkanie

2022-09-27 13:33

Mieszkańcy jednego z bloków w Białymstoku od lat składali do spółdzielni mieszkaniowej skargi na uciążliwe lokatorki. Skarżyli się na warunku higieniczne i sanitarne. jedna z kobiet znosiła do mieszkania różne rzeczy, także ze śmietnika. Sąd Apelacyjny w Białymstoku zdecydował, że uciążliwe lokatorki muszą przymusowo sprzedać mieszkanie.

Pozew o nakaz sprzedaży (w drodze licytacji) mieszkania o powierzchni 48 metrów kwadr. złożyła Białostocka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Dwie pozwane kobiety mają spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu w jednym z bloków przy ul. Kozłowej. W ocenie spółdzielni, jedna z kobiet "rażąco i uporczywie" wykracza przeciwko porządkowi domowemu, co sprawia że korzystanie z innych mieszkań jest bardzo uciążliwe i niekomfortowe. Lokatorzy z tej samej klatki schodowej od lat (pierwsze skargi pochodzą z 2008 roku) skarżą się na warunki sanitarne w mieszkaniu i związanej z nim piwnicy. Wskazywali na odór i na insekty. Zgłaszali też przypadki składowania na balkonie zepsutego jedzenia. Podkreślali, że czują się zagrożeni, boją się też o swoje zdrowie. Skargi były potwierdzane przez pracowników spółdzielni. W 2011 i 2015 roku przeprowadzano akcje opróżniania mieszkania z rzeczy (głównie ubrań), które lokatorka znosiła tam, również ze śmietników, prowadzono też deratyzację i dezynsekcję.

Spółdzielnia złożyła pozew

W 2019 roku spółdzielnia złożyła pozew. Sąd nakazał sprzedaż mieszkania w drodze licytacji. Lokatorki odwołały się od wyroku. W apelacji kobiety zwracały uwagę, że nie można obecnie mówić o uciążliwości ich działania, bo - jak twierdzą - od co najmniej trzech lat w mieszkaniu jest utrzymywany porządek, nie są tam gromadzone odpady, a korzystanie przez nie z lokalu nie jest uciążliwe dla sąsiadów.

Jedna z kobiet ma zaburzenia obsesyjno-kompulsywne

Kobieta, która była we wtorek w sądzie apelacyjnym mówiła, że korzysta z opieki psychiatryczno-psychologicznej, w związku z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi. Przyznała, że od dwóch lat nie mieszka w mieszkaniu przy ul. Kozłowej, a gdzie indziej. Przed sądem apelacyjnym mówiła, że przez ten czas tam nie była, ale - na co wskazał sąd - nie reaguje też na monity ze spółdzielni, np. w związku z dorocznymi kontrolami instalacji.

Pełnomocnik spółdzielni: "Sytuacja jest nienormalna"

Pełnomocnik spółdzielni Jowita Grochowska argumentowała, że uciążliwości dla sąsiadów są do lat, sytuacja "jest nienormalna" i nie ma charakteru incydentalnego, pracownicy spółdzielni nie są dopuszczani do corocznych przeglądów, a ich brak jest również zagrożeniem dla lokatorów. "Sprzedaż mieszkania jest jedyną opcją" - dodała. Zwracała też uwagę, że pozwana ma zaspokojone swoje potrzeby mieszkaniowe gdzie indziej. Wtorkowe orzeczenie jest prawomocne.

Sonda
Co robisz, gdy sąsiedzi zakłócają ciszę nocną?
Policyjny nalot na mieszkanie w Toruniu! Zatrzymany miał tam mnóstwo "skarbów"