Sąd odwoławczy rozpoznawał apelacje obu stron. Częściowo uwzględnił odwołanie prokuratora i - zmieniając kwalifikację prawną na surowszą - do trzech lat więzienia podwyższył wyrok mężczyźnie, w pierwszej instancji skazanemu na rok i osiem miesięcy.
Trzecia osoba (zarzut dotyczył przede wszystkim udziału w sadzeniu sadzonek konopi) została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu. Wszyscy - dwaj bracia i siostra - mają zapłacić też grzywny, najwyższa to 20 tys. zł.
W tej samej sprawie już wcześniej zapadły prawomocne wyroki skazujące wobec czterech innych osób.
Sąd zajmował się sprawą związaną z uprawą na wielką skalę konopi. Takie plantacje funkcjonariusze CBŚP, komendy wojewódzkiej policji w Białymstoku we współpracy z KAS odkryli i zlikwidowali w połowie 2018 roku m.in. w Surażu; jedna była pod dachem, druga na polu. Służby szacowały wówczas, że przy takiej skali działalności można było uzyskać ok. 200 kg marihuany.
Zmieniając kwalifikację prawną i wysokość kary wobec jednego z oskarżonych, sąd apelacyjny zaznaczył jednocześnie, że w pierwszej instancji właściwie został oceniony rozmiar przestępczej działalności i rola w niej poszczególnych osób.
Czytaj też: Suwałk. Recydywista zaatakował kobietę za mostkiem. Chwycił ją za szyję i przewrócił na ziemię
Jak mówiła w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Brandeta Hryniewicka, dowodami w tej sprawie - oprócz zeznań świadków i wyjaśnień jednego z oskarżonych - były również nagrania monitoringu z posesji, gdzie była plantacja oraz podsłuchy rozmów telefonicznych. "Jednoznacznie wskazują na proceder, którym parali się oskarżeni (...) To nie była przypadkowa działalność przestępcza, w związku z tym wymierzone oskarżonym kary muszą być odpowiednio surowe" - dodała.
Podkreślała, że na takie przestępstwo "nie ma żadnego usprawiedliwienia". "Nic oskarżonych nie tłumaczy" - mówiła sędzia Hryniewicka.